Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego David nie lubi marchewki? -część 3- (16.12.06)

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
night-kid




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z zakładu dla przeciętnych inaczej

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 20:07    Temat postu: Dlaczego David nie lubi marchewki? -część 3- (16.12.06)

kiedyś to tu było. Pisałam z Małym_Problemem, ale... no nie ważne. Teraz wracam. Miłego czytania!

Część 1

To był dzień jak co dzień. Słońce świeciło, wiater wiał, ptaki skrzypły... znaczy wyśpiewywały miłosne trele. Był, to dobre słowo bo.... ale nie uprzedzajmy faktów! Zacznijmy od tego, że tego dnia życie czterech chłopaków z Magdeburga wykonało wyskok z pół obrotu w stylu Chucka Norisa i nie zapowiada się, żeby było już takie jak przedtem. Czyli w miarę normalne. O tyle normalne, o ile normalne może być życie gwiazd rocka. Zaczęło się niewinne. Od śniadania. A dokładniej, od powrotu z tegoż posiłku. Bill, Tom, Gustav i Georg, nażarci do granic objętości swych żołądków, poczłapali do swojego apartamentu. I tu, tempo akcji zwalnia jak w matrixie. Tom wyciąga klucz, umieszcza go w zamku i przekręca. I pauza. Tu właśnie wszystko się zmienia. Tom otwiera drzwi i w tej chwili tempo wraca do normy. Cała czwórka hotelarzy wchodzi do środka a tam... Centralnie, na środeczku dywanu siedzi....... coś. I w najlepsze wpieprza chipsy. „ Coś” Miało na oko pół metra wysokości, za to nie miało szyi. Długie, stanowczo nieproporcjonalnie długie patykowate ręce i nogi wyglądały jak sztucznie przymocowanego go korpusu. Cały stworek był żółty, miał na sobie zieloną koszulkę z napisem „ I love ziemniak”. Stworzonko miało wielkie oczy, nie miało nosa i nie wyglądało zbyt inteligentnie. Prawdę mówiąc, wyglądało zupełnie jak mały głód z dobrze znanej reklamy serków. Z tą różnicą, że nie sprawiało wrażenia, jakby mógł go wystraszyć byle serek. Chłopcy w zasadzie również nie wyglądali zbyt inteligentnie, z rękoma opuszczonymi niczym u goryli, patrzałkami otwartymi tak szeroko że niemal dorównywały wielkości oczkom „czegoś”. Całości dopełniały usta otwarte niczym u wyjętej z wody ryby. Nad mimiką twarzy i reakcjami ciała pierwszy zapanował Tom.
- Jaki słodziutki! – zakrzyknął i pobiegł w kierunku stworzonka. Zły ruch. Stworek właśnie był pochłonięty wysypywaniem sobie okruszków chipsów wprost z paczki do otwartej paszczy, wystraszony, że ktoś chciał mu odebrać amciu, obnażył wielkie zęby, między którymi widniały żółte okruszki. Szczęknął ostrzegawczo szczękami i wydał z siebie serie nieartykułowanych wyrazów:
- Wrrr! Apuś! Zujujuiiiii! Apfu! Up!– Pokazał mu język. Tom szybko wycofał się, chowając trzęsący się tyłek za brata, który wciąż przebywał w świecie równoległym. Z ust zaczęła lecieć mu ślina. Zwierzątko wyraźnie uznało Billa za samego swojego, bo obwąchawszy mu dłonie, sięgające niemal ziemi, wdrapał się mu po plecach na głowę ( Tom szybko dołączył do Gustava, próbującego się schować, za wyrywającym się Georgiem) po czym zaczął z zawziętością czegoś szukać. Wszy? Pcheł? Mózgo- jadów???
- Eeeeeee Bill? – Wyjąkał cicho Tom. Bill w odpowiedzi bardzo powoli odkręcił głowę w jego stronę. Minę miał tak samo nie przytomną, wraz ze stróżką śliny kapiącą na dywan
- To „coś” siedzi ci na głowie... – Bill otrzeźwiał. Zaczął biegać w kółko po pokoju, machają rękami, jakby próbował pofrunąć. Towarzyszyły temu wrzaski typu:
- AAAAAA!! WEŹCIE TO WEŹCIE! – Stworek za to najwyraźniej dobrze się bawił. Mocno uczepił się piór Billa i wesoło wołał
- Łiiiiiiiii!!!!!!!!!! – Zupełnie, jak by był na dość nie typowym roler- coasterze.
- POD WODĘ Z NIM BILL! Pod wodę! – Chłopak posłuchał dopingu Gustava i szybko wbiegł do łazienki. Tam w akcie desperacji wsadził głowę wraz z „czymś” do kibla i spuścił wodę. Oczywiście, zmaczając przy tym całe włosy, ale pozbywszy się „czegoś”. Szybko uciekł i wraz z bratem i kumpelem chowali się za plecami Georga. Dobrze, że Geguś ma szerokie bary. Z łazienki tym czasem dochodziły krzyki stworzonka
- Juuuuu juuu! – nadal najwyraźniej świetnie się bawiło, kręcąc się w kółko.
- Eee Bill?
- Tom! My się znamy? Nie jestem „eee Bill” tylko „Bill”
- Dobra, „Tylko Bill”, co ty z głową zrobiłeś?
- To co mi Gucio kazał! Pod wodę wsadziłem!
- Ale do kibla?
- Sorry, nie zdążyłem uruchomić pralki! – warknął, gdy Tom w bohaterskiej próbie powstrzymania śmiechu zaczął walić głową w ścianę. Nie dużo to dało, bo Dready amortyzowały uderzenia. Tymczasem z łazienki wyszło „ Coś” Całe mokre szło kręcąc się dokoła własnej osi, z zezem w wielkich oczach i wywalonym językiem. Gdy tylko zobaczył czarną, morką czuprynkę wychylającą się zza Modlącego się z zaciśniętymi oczyma Georga który to mamrotał coś jakby „ błagam, niech TO już sobie pójdzie! MAMO!”, Stworzonko szybko potrząsnęło główką i zez, jęzor oraz właściwości kuli ziemskiej znikły. „Coś” uśmiechnęło się szeroko, patykowate palce splotło i podłożyło pod brodę, w oczkach pojawiły się serduszka. Zrobiwszy szybkiego motylka, rozłożył szeroko ręce i wydymając „usta” szybko ruszył w kierunku wżynających się coraz bardziej ścianę chłopaków. Najwyraźniej „coś” miało zamiar ucałować swoją nową miłość- Billa. Znów nastąpił syndrom matrixa. Stworzonko biegło, w bardzo zwolnionym tempie, Bill krzyczał Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.............. – Tom wykonał padnij, Gustav wlazł na głowę Georgowi. I właśnie wtedy, gdy wydawało się, że wszystko stracone, drzwi do ich pokoju otworzyły się i do środka zajrzała głowa. Owa głowa wyglądała, jakby w łazience jej właścicielki doszło do eksplozji. Jaskrawo czerwone loki sterczały w każdą stronę, żyjąc każdy własnym jakże aktywnym życiem. Znów matrix wysiadł, tępo wróciło do normy. Głowa dziewczyny zawołała:
- Tofik! Chodź tutaj! – zwierzątko zatrzymało się ledwie metr od Billa, zasłaniającego się rękoma i zmieniając kurs, pozbywając się w między czasie „dzióbka” padł w ramiona swej pani. Ręce splótł na jej szyi. I siedział tak, zupełnie jak małe dziecko.
- Wybaczcie. Tofik ciągle gdzieś ucieka! Nie jest groźny. I jest szczepiony. I najwyraźniej cię polubił – Teraz w pokoju, oprócz głowy dziewczyny znalazła się reszta jej ciała. Prócz eksplozji nuklearnej na głowie, miała ciemno niebieskie oczy i ubrana była w czerwone kabaretki, glany z czerwonymi sznurowadłami, czarną spódniczkę do kolan i czarny top z czerwoną czaszką na jedno ramiączko. Do tego mnóstwo srebrnej biżuterii. Mimo dość gotyckiego image, nie sprawiała wrażenia Gota.
- A ja go nie.... – Wymamrotał Bill, ciągle się trzęsąc. Tom podniósł się z podłogi i otrzepał spodnie. Gustav zszedł z Georga i udawał że „ ani przez chwile się nie bałem!” Georg szybko mrugał oczyma, jakby próbował się dobudzić.
– Właściwie kim..... czym to jest?
- No mówię! To Tofik!
- Ale Co to jest?
- Tofik. Po prostu Tofik.
- A skąd ty TO wytrzasnęłaś?
- Ech, długa historia! Wpadnijcie o ósmej do mojego pokoju. Razem z siostrą zajmujemy numer 245. Pukać trzy razy a potem dwa razy kopnąć lewą nogą! Pamiętajcie! DWA RAZY! I koniecznie lewą nogą! – To mówiąc dziewczyna wyszła. A drzwi... jakoś tak. Same się zamknęły...
cdn


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez night-kid dnia Sobota 16-12-2006, 18:32, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olka_th




Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z butelki

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 20:19    Temat postu:

1!?

EDIT:

Ech...
Strasznie razi w oczy "wiater". Wiatr Rolling Eyes
Trafialy sie literowki, zreszta na bledy przymykalam oko.
Fabua mi nie lezy...
Chcialas, napisac opko z humorem, ale ja sie nie usmiechnelam ani razu...
Mam nadzieje, ze sie poprawisz xD
Pozdrawiam i czekam na nastepna czesc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
night-kid




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z zakładu dla przeciętnych inaczej

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 20:41    Temat postu:

słowa typu "wiater" są tak napisane celowo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 22:01    Temat postu:

A mi się podobało. Smile Uśmiechnęłam się nie raz. A ten wiater był cudowny!
I co to jest ten Tofik? < Chyba jakoś mało składnie napisałam. xD
Jestem ciekawa jak potoczy się ciąg dalszy.
Błędy. Jakaś literówka chyba, a tak nie widziałam.
Mogę stwierdzić, że bardzo mi się spodobało.
Jeszcze wpadnę.

Anth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 18-11-2006, 23:24    Temat postu:

Pamiętam, pamiętam.
Było kiedyś, ale się zmyło, bo nie było wieki nowej notki.
Ale uśmiałam się tak, jak kiedyś.
Akurat dzisiaj kabaret leciał i sobie Tofika przypomniałam.
Wdech, wydech.
Czekam na dalsze części.
Pisz skarbie spokojnie. Teraz co prawda sama, ale poradzisz sobie bez wątpienia.
Negai


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BabySitter




Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: prosto z drzewa xD

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 8:50    Temat postu:

To było s-w-i-e-t-n-e! Bardzo mi się podobało, a szczególnie opisy Wink Z niecierpliwoscią czekam na new
Pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 10:41    Temat postu:

Mwahahahahaha
Pamiętam to! Uśmiałam się kiedyś, uśmiałam się i teraz.
Cóż mogę mówić - czekam na kolejną część! xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzydeRcia




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 10:45    Temat postu:

mi się również podobało.
tylko co to jest ten cały Tofik?
tak jak dla Negai mi też się skojarzyło z Tofikiem z kabaretu

czekam na next.

pozdrawiam! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zulla




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mit gestreiftes Käppchen von B.!

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 10:47    Temat postu:

właśnie
było- nie ma- jest!
juhuuuuuu Very Happy

wiec czekamy na kolejne części
Zull


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WiÓrA




Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ja tu się wzięłam???

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 12:53    Temat postu:

idę czytać, później edyjszon

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
night-kid




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z zakładu dla przeciętnych inaczej

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 16:27    Temat postu:

-Jezu Chryste przenajświętszy… Co TO było? –Bill trzymał się za serce, a po twarzy zastygłej w wyrazie lekkiego przerażenia spływały krople, hmmm, brudnej wody z mokrych włosów. Georg spojrzał na niego z dezaprobatą.
-A od kiedy ty wierzysz w Boga, jeśli można wiedzieć? –Zauważył ironicznie, podnosząc z podłogi paczkę chipsów zostawioną tam przez Tofika. Bill nie odpowiedział, tylko zajął się oglądaniem szkód wyrządzonych przez stworka. Ogólnie pokój wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan Katrina. Co ciekawsze, większość zniszczeń spowodowało zamiłowanie głodopodobnego stworzenia do czegokolwiek, co da się wziąć do ust, a raczej do paszczy. Na butach widniały ślady zębów, a ściany były pokryte śladami malutkich dłoni… Z sześcioma palcami u każdej. Poza tym wszędzie można było dostrzec kałuże śliny, puste paczki po Lays’ach i w połowie opróżnione puszki Red Bulla.
-Tak się zastanawiam, ile on tu siedział? –Spytał Tom, wyjmując ze swojej ulubionej czapki resztki kurczaka.
-Na pewno nie dłużej niż pół godziny, bo tyle byliśmy na śniadaniu –Gustav, z niewiadomych powodów, unikał drzwi szafy, jakby się bał, że może tam być więcej Tofików. Nagle twarz Georga nabrała kolor kremu szpinakowego i krzycząc rozpaczliwe wybiegł do sąsiedniego pokoju.
- Moja Marysia! Moja kochana! Co ten brzydal ci zrobił?? – Po chwili wrócił, czule obejmując doniczkę z roślinką. – Moje ty, moje kochane... – Czule pogłaskał małą marihuanę.
- Ty i to twoje hobby! A jak paparazzi cię przyłapie z tym badylem?
- Powiem, że to koniczynka – Dalej wpatrywał się w Maryśkę jak cielę w malowane wrota, po czym głośnio cmoknął doniczkę.
- Dżizus christ! Z kim ja mieszkam? – Tom uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Zamknij się ty z maszynki do mięsa! Ty lepiej zobacz, czy ci tej twojej dmuchanej lalki nie pogryzł!
- Co ty ppoo wiedzzialeśś? – Zdenerwowany chłopak, aż się spocił.
- To co słyszałeś! Tej twojej lalki, co ją trzymasz w pokoju!
- BILL! SKĄD ON WIE O ALDONIE!?
- Tom...
- OBIECAŁEŚ ŻE NIKOMU NIE POWIESZ!
- Tom.
- JAK MOGĘ CI UFAĆ! A MYŚLAŁEM, ŻE JESTEŚ MOIM BRATEM!
- Tom, uspokój się!
- WY DWAJ! NIE PATRZCIE SIĘ TAK NA MNIE!
- T...
- ZAMKNIJ SIĘ ZDRAJCO! Przecież to nic takiego! No a kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień! – Tom zacisnął pięści, zamknął oczy, zupełnie jak by czekał na ukamienowanie
- Tom, oni nic nie wiedzieli o Aldonie.
- Nie? Ale przecież...
- Nabijali się z ciebie idioto.
- O ja pie***- Tom zasłonił sobie usta rękoma, jakby to miało powstrzymać słowa, które i tak już powiedział. Tym czasem Gustav z Georgiem tańczyli na dywanie brak dens brzucha.
- Oj, nie przejmuj się Tom! W końcu, każdy ma swoje sekrety. – Bill położył mu rękę na ramieniu i puścił do niego oczko.
- Masz na myśli zdjęcie US5, które trzymasz pod poduszką?- Chłopcy na dywanie momentalnie znieruchomieli, przez kilka sekund przypatrywali się Billowi, po czym zaczęli śmiać się jeszcze głośniej.
- Przestańcie! – Młodszy Kaulitz spalił największego buraka na świecie, co sprawiło, że do ogólnej wesołości dołączył Tom. – Georg, nie zmuszaj mnie! – To mówiąc wystawił Gandzię przez okno.
- Nie! Nie, błagam! Już przestaję! – Padł na kolana prosząc o oddanie kochanej roślinki – Ja się tak męczyłem, żeby mi wyrosła!
- Ćpun – wyszeptał czarny i poszedł do łazienki, w celu doprowadzenia się do ładu.
Po zabójstwie kota i sąsiadki... a, nie sorry, to nie ten opek!
Chłopcy wynieśli się ( i Gustava, który wciąż się zwijał ze śmiechu) z pokoju piętnaście minut przed ósmą, ale ledwo co zdążyli. Zatrzymali się zmęczeni przed drzwiami z numerem 245.
-To jakie były instrukcje? –Dredowłosy oparł się nonszalancko o ścianę.
- Jakie instrukcje? To przecież takie żarty, co za różnica, jak się zapuka?- To powiedziawszy walnął kilka razy z piąchy w drzwi.
-Brrr, ale powiało chłodem! Co nie, chło… -Odwrócił się do pozostałej trójki, ale zamiast jego kumpli z zespołu przed nosem wykwitła mu lufa Kałasznikowa. Kątem oka zauważył rudą brodę gdzieś w okolicach drugiego końca broni. „Nie. To niemożliwe…” Przemknęło mu przez myśl.
-Tom, jeśli pomyślałeś o tym, o czym ja, to masz rację –Usłyszał głos swojego brata. Okazało się, że razem z Georgiem i Gustavem był przywiązany do liny, której drugi koniec trzymał w zębach sam Chuck Norris.
-Kabum?- Zapytał z uśmiechem protezy zębowej Chuck, dalej celując lufą karabinu w starszego Kaulitza.
- CHODU! – Zakrzyknął Georg. Szybko zawinęli chichrającego się Gustava w dywan i pobiegli w stronę schodów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 17:46    Temat postu:

Pierwsza?


Night. Night, Night, Night.
Bezbłędne xD Uśmiałam się, jak zwykle Lubię takie absurdy xD
ALDONA No, no xD Zdjęcie Us5?
Georg ćpun

No, to ja czekam na nexta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WiÓrA




Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ja tu się wzięłam???

PostWysłany: Niedziela 19-11-2006, 18:33    Temat postu:

No łądne chaszcze. Miałam właśnie edytować, poprzedni post a tu drugi part!
No nic, za chwile zedytuje ten Very Happy


Edytejszon:

Absurd, za absurdem!!!
Kocham coś takiego!!!


Uwielbiam.
Kocham takie tematy!
Mój klimat!

Cudo, normalnie cudo!
Weedman Weedman Weedman Weedman Weedman


Czekam na wiecej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 14:26    Temat postu:

Ah pamiętam jeszcze to opowiadanie.
I musiałam wejść poraz kolejny, żeby przeczytać.
Genialne!
Aldona
Maryśka

Ach, długo możnaby zachwalać Twój talent ;].
Pozdrawiam,
Kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Środa 22-11-2006, 14:52    Temat postu:

Mwahahahah.
Ta roślinka to mi się zawsze kojarzyła z wielką maryśką ze strasznego filmu...
No nie mogę.
Tylko nie mogę sobie wyobrazić uśmiechu protezy zębowej, ale popracuję nad tym.
Genialne poczucie humoru Wink.
Negai


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
night-kid




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z zakładu dla przeciętnych inaczej

PostWysłany: Sobota 16-12-2006, 18:34    Temat postu:

część 3

W czasie zbiegania ze schodów, bez ustanku upuszczali Gustava. Bezwiednie upuszczali go w pytam piosenki T-love – „nie nie nie”, przy czym Po 200 schodku Bill zaczął nucić owy szlagier. W końcu, celem ukrycia się przed Chuckiem Norrisem, jak i zakneblowaniu Billa, tudzież opatrzeniu i uspokojeniu Gustava, wskoczyli w stos brudnej pościeli w pralni.
- Tofik... Chuck Norris... Może jeszcze Whitney Houston? – wyduszał Georg. W tym czasie, z radia babci klozetowej, która akurat słuchając radia Maryja (Czułe granie) Prała swoje czerwone, koronkowe stringi, zaczęła lecieć skądinąd znana melodia „We always love you....”
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! – Georg zlapał się za glowe, i wydajac z siebie ten oto bojowy okrzyk tarzana, wybiegł z pralni.
- Georg! Nieeeeeeee!!!!!!!! – Wrzasnal rozpaczliwie Tom i rzucił się za kumplem. Bill chcąc nie chcąc, przerobił na prędce koronkowe stringi z woźnego (Koniakowo, rozmiar xxxxl) na nosidełko, zapakował w niego wymiotującego od nadmiernej ilości śmiechu Gustava i pobiegł za bratem. W końcu, cała trójka z glosnym piskiem zatrzymała się na czerwonym świetle, na skrzyżowaniu dwóch korytarzy. Po chwili, przed ich nosem przeleciał Crazy frog, na rękach trzymając stertę prania. Ponieważ Blog27 wykopał naszego żabola z pozycji najgłupszego tworu show-biznesu, zbankrutowana żaba musiała sobie dorabiać w hotelu. Nie przejęła się jednak swoja sytuacją i gnając z praniem wciąż śpiewała nieśmiertelne „Rin bi bi bi ooo”. Dalej nasi chłopcy zostali zatrzymani przez grupę babć z fan klubu Ojca Tadeusza Rydzyka. Panie bardzo żywiołowo zaprotestowały przeciw czapce Toma, próbując mu wcisnąć na głowę moherowy beret, bardzo poważnym tonem powtarzały:
- Nawracajcie się i wierzcie w Radio maryja! Niech Ojciec Rydzyk bdzie z wami! Idźcie w imię rozgłośni. – Wykończeni, w nieznany sobie sposób znaleźli się ponownie przed drzwiami pokoju numer...... e, no właśnie, numer zniknął.
- Nie! Ja nie chce do Chucka! Buuu! Mamo!!!! – Płakał Gustav. Bill szybko zakneblował go olbrzymim stanikiem, który zaplątał mu się we włosy w pralini. Ponownie zapukali, tym razem zgodnie z instrukcją. W typowym już dla naszego opka matrixowym tempie, drzwi się uchyliły. Chucka ani widu, ani słychu. Pomału weszli do środka, gdzie panował pół mrok.
- GOBELINY! ZABIERZCIE JE! – Na widok dekoracji ścian, Billowi wrócił stary lęk jeszcze z dzieciństwa. – ja się boje... – skulił się w kącie i zaczął ssać kciuk. Tom, jak na dobrego, oddanego i pomocnego brata przystało, walnął brata z całej siły w głowę i zaczął zataczać się ze śmiechu. Tu pomocny okazał się Georg. Bo Gustav, wyswobodziwszy się z wielkich gaci zaczął wymiotować do jakiegoś kociołka. Wiec, basista uklęknął obok wokalisty (który to ciągle ssąc kciuk kiwał się w przód i w tył, jakby miał chorobie sierocą)
- Drogi Bill. Spokojnie, to tylko gobeliny. Nic ci się zrobią.
- One się na mnie patrzą......- Cieniutkim, piszczącym głosikiem wyjąkał Bill nie wypuszczając kciuka z ust.
- Mutacja ci się uwstecznia brat? – Zapytał Tom i ze śmiechu się wywalił wpadając w..... no, nie bardzo wiedział co to. Było za ciemno. Wanna?
- Łeeeeeee – Bill poczuł się urażony i uderzył w lament.
- No już dziecinko, no już wujek Georg się tobą zajmie..... – Spróbował go przytulić, ale Czarny wyrwał mu się.
- ZBOCZENIEC!!!! AAAA PEDOFIL!! AAAAA! GOBELINY!!!! AAAAAA POMOCY!!!! – Czarnowłosy biegał w kółko krzycząc jak opętany. I w takim stanie zastały ich właścicielki pokoju. Czyli oszalałego ze strachu Billa, Toma w czymś przypominającym wannę, ryjącego ze śmiechu, Gustava, wymiotującego do już chyba trzeciego kociołka i Georga, umalowanego czerwoną szminką ( nikt nie wiedział, skąd ją wytrzasnął. No, ale w końcu, każdy z nas ma jakieś tajemnice.) Jedna z dziewczyn, ta którą już poznaliśmy, Mana, trzymała na rękach śpiącego Tofika. Druga, miała ciemno granatowe włosy, była zbudowana jak siostra i podobnie ubrana. Szare oczy i piegi na nosi. Wyglądała, jakby każda część jej ciała pochodziła od zupełnie innej osoby.
- Co tu się dzieje? SPOKÓJ!!!!! – granatowa wrzasnęła tak, że aż wszystko się zatrzęsło, Tofik się obudził, a Chłopcy uspokoili. – Ty – wskazała na Gustava – Weź awiomarin i przestań wymiotować! – było to niepotrzebne, sam jej ostry glos powstrzymał torsje- Ty zetrzyj moją szminkę z ust, nie do twarzy ci w tym kolorze – Georg szybko wytarł usta w rękaw – ty wyjdź z tego kociołka – Tom leniwie się wygrzebał. – A ty się uspokój, bo to nie Gobeliny, a unikatowe malowidła ścienne
- Nie gobeliny? – Mało inteligentnym tonem z jeszcze mniej inteligentnym wyrazem twarzy zapytał Bill
- Nie
- I nic mi nie zrobią?
- O ile ich nie dotniesz. W przeciwnym razie, za zgubione części ciała nie odpowiadam. Jestem Salina. – wyciągnęła w niezidentyfikowanym kierunku dłoń
- To ja się przedstawię, madame. Tom jestem – Tom poprawił sobie czapkę i z galanteryją ucałował dłoń Saliny. Tymczasem Mana postawiła na ziemi Tofika. Stworek przeciągnął się szeroko, obtarł dłońmi zaspane oczka i... Tak, oto jest. On. Jego wielka miłość. Stoi tam, lekko się trzęsąc i ma taką piękną, lekko zielonkawą cerę... I te stworzone do całowania... buty. Bill.
- Jeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!! – Tofik wydawszy z siebie okrzyk niekontrolowanej radości, począł obcałowywać buty Billa. Chłopak nie miał jak uciec. Spojrzał na Manę błagalnym spojrzeniem. Ta wywróciwszy oczyma, wyszła do sąsiedniego pokoju. Po chwili wróciła ciągnął za sobą wielkie, pieczone prosie.
- Tofik! Kolacja! – Tofik momentalnie odczepił się od butów swego kochanego. Zawiązał sobie pod brodą(?) białą serwetkę, chwycił nóż i widelec i oblizawszy się zasiadł za wielkim, pieczonym prosiakiem.
- No, to Tofika mamy z głowy. Idziemy na kolacje? – Zapytała Salina wyrywając Tomowi swoją rękę, którą obcałowywał już na poziomie łokcia. – a może twoją porcję od razu wyrzucić do kibla? – Skierowała pytanie do kołyszącego się na wszystkie strony Gustava. W końcu wyszli. Ostatnie, co Bill zobaczył, zanim zamknęli drzwi, to Tofik, który podrzucił świniaka do góry i czekał z otwartą paszczą, aż amciu wpadnie wprost do niej. W całości. Ale rzucił kolacją tak wysoko, że przykleiła się do sufitu. Po chwili jednak na wskutek grawitacji, wpadła przez paszcze Tofika prosto do jego brzuszka. Stworek beknął i wypluł małą chrząstkę. Bill głośno przełknął ślinię i poszli na kolację....


- Znacie go? – Spytała Mana chłopców, którzy pochłaniali swoje porcję kurczaka z groszkiem i marchewką. O dziwo, żadnemu z nich nie przyszło do głowy, by pomóc sobie nożem czy widelcem.
- Którego?
- Tamtego – Mana wycelowała w gościa widelcem.
- A ten. To David, nasz menago.
- Mena...... co?
- No, manager... – Powtórzył ostrożnie Tom.
- A po co on jest?
- Cisza...
- No?
- Eeeee
- Gustav, wyjmij tą kość z ucha, wyglądasz jak Tofik po kąpieli. No wiec? Po co wam ten menarer?
- Manager.
- Nie ważne! Po co?
- Cisza
- Ojjjjjj – Mana uniosła wysoko nóż
- No bo my.... tak właściwie co nie wiemy... – Chłopcy spuścili głowy.
- On tam nam załatwia różne rzeczy, o finanse dba......
- Alfons?
- NIE! Czy my wyglądamy na męskie dziwki?
- Nooo – Odparły obie siostry na raz.
- No dobra, może czasem dorabiamy.... – Zaczął Gustav, ale przerwał, gdy zauważył, że reszta się od niego odsuwa z krzesłami – no co? Nie mówcie chłopaki, że wy tego nie robicie! – chłopaki pokręcili głowami. Gustavowi poczerwieniały uszy. – No co, żadna praca nie hańbi...
- W każdym razie, nie jest naszym Alfonsem- Pewnym Tonem rzekł tom.
- Ale tak jakby?
- NIE
- Dobra nie ważne, a czemu ten wasz Alfons nie lubi marchewki?
- Eee? Co?
- Nie tknął marchewki tylko przez całą kolację wybierał groszek. I miał przy tym taką biedną minę. Biedaczek, żal mi go... – Mana rozczuliła się.
- Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem – Bill podrapał się po głowie, co oznaczało, że myśli.
- Nie? Nigdy? Czemu?
- Bo co to ma za znaczenie?
- Ależ to ma ogromne znaczenie! W dzieciństwie musiało go spotkać coś strasznego. Coś, co teraz zapewne nie daje mu spać po nocach....
- Ani jeść marchewki!
- Otóż to Tom. – W oczach całej szóstki zaszkliły się łzy współczucia. Tego wieczora poprzysięgli sobie, że nie spoczną, póki nie odkryją, dlaczego David nie lubi marchewki!
cdn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Sobota 16-12-2006, 18:57    Temat postu:


Matko kochana...
Nie mam pytań. Albo... albo jedno. U kogo Bill się uczył robótek ręcznych, że w tempie natychmiastowym przerobił kawałek szmaty na olbrzymie nosidełko? On się marnuje! Niech zwiewa z tego 'zespołu' i zajmie się tym, do czego manaprawdę talent!
"Mutacja ci się uwstecznia brat?" - tu już leżałam. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.
A Mana, to mi się zupełnie z kim innym kojarzy.
Dobrze sobie tak po czasie poczytać. Chwała Ci za to.
Negai


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anth92




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sobota 16-12-2006, 19:33    Temat postu:

Podobało mi się. Smile
Było zabawnie, ale nie jakoś do przesady. Błędów nie widziałam. Lekko się czyta. I jest takie... inne. Smile Takie, jakie nie może się dziać w rzeczywistości, co mi się cholernie podoba.
W dalszych częściach będzimy dowiadywać się dlaczego David nie lubi marchewki? Smile Może być ciekawie i śmiesznie. Laughing
Czekam na nju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin