Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

To już jutro - Część 4 (27.10 !) THE END! +
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 1:53    Temat postu: To już jutro - Część 4 (27.10 !) THE END! +

To nie jest jakies super opowiadanie ale zamieszczę je tutaj. Jest to przeróbka mojego starego opowiadania Wink Dedykacja? hmmm.. Może zadedykuje to wszystkim forumowiczkow i swojej wenie (cos ostatnio nie chce przychodzic i przez to beznadziejnie mi wszystko wychodzi) Życzę miłego czytania Wink Chociaż w to wątpię...
___________________________________________________

- Tom! Bill! Szybciej! Nie chce być cała mokra! - poganiałam bliźniaków którzy właśnie wchodzili do kolejnego sklepu z ciuchami.
- Nie martw się - Tom rzucił mi szybkie spojrzenie i złapał za brązową bluzę ze złotymi dodatkami - burza nas nie złapie.
- Właśnie! - wołał Bill który właśnie wyszedł z przymierzalni i żywym zainteresowaniem przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze - i jak wyglądam?
- Supeeeeeer… Pośpieszcie się!
- Spokojnie!
Odwiedziliśmy jeszcze kilka sklepów i szybko ulotniliśmy się z centrum. Nie byłam zadowolona... Zbierało się na bardzo dużą ulewę… Mama ostrzegała mnie że będzie padac ale jak to zwykle ja – uparta – nie posłuchałam i nie wzięłam że sobą parasolki a nawet kurtki. Czemu mamy zawsze mają racje? Nie wiem.
- No, no… Jakoś deszczu nie widzę – powiedział dziarsko Bill unosząc ku górze jeden kącik ust i brew.
- Jak ci za chwilkę runie na czupry… - nie dokończyłam bo nagle po mojej twarzy zaczęły spływać strugi deszczu - A nie mówiłam! Ja jakoś deszczu nie widzę… Nie, nie! Nie będzie padać…
- Dlaczego Ty zawsze masz rację? - mówił Tom który trzymał nad głową siatkę
- No cóż… Wyrocznia? Skoro już pada to ja się nie będę osłaniać przed deszczem. W końcu z cukru nie jestem - zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam w górę. Moje powieki automatycznie się zamknęły. To było takie przyjemne.. poczuć ten deszcz… Każdą jedną kroplę…
- Ej! Nie rozmarzaj się! - szturchnął mnie Bill - musimy być na 16:40 w domu a jest 15:48..?! Że co?! - pociągnął mnie za sobą, a ja o mało się nie przewróciłam - Pośpiesz się! Tom, nie ruszaj się jak ślimak! O 15:55 mamy busa do domu!
- Ejj... bo ja mam najwięcej siatek.. Nie nadążam.. STOOOOOOOOOP! - krzyczał. Był bardzo zmęczony, kiwał się na boki jak pingwin, a jego spodnie utrudniały jeszcze bardziej pracę chudziutkich nóżek. Śmiałam się jak opętana gdy słyszałam postękiwania wysilającego się Toma w biegu. Wyglądał on co najmniej żałośnie. Dotarliśmy na miejsce dokładnie w momencie jak przyjeżdżał nasz środek transportu. Wpakowaliśmy się szybko do środka i ruszyliśmy w stronę Magdeburga.

******

Siedzieliśmy właśnie u bliźniaków i przeglądaliśmy stare zdjęcia. Bardzo stare bo aż sprzed 8-16 lat. Na większości zdjęć byli bliźniacy. Ja byłam ich sąsiadką.. No.. Bardzo dobra przyjaciółką. Mama Billa i Toma przyjaźniła się z moją.
- O patrz na To! - zaśmiał się Tom i podał mi fotkę Billa. Przypatrywałam się chwilkę temu co podał mi starszy bliźniak po czym wybuchnęłam gromkim śmiechem.
- Fajne kalesonki! A jaka mina.. wyglądasz jak naburmuszony prosiak! - śmiałam się jak opętana. Młodszy Kaulitz szybko wyrwał mi zdjęcie i rzucił na nie okiem. Zrobił się cały czerwony ze wstydu.
- Byłem wtedy mały.. miałem 6 lat. A te kalesony dostałem od babci.. uszyła mi je na szóste urodziny to wypadało założyć.. - pokazał mi język który zdobiła metalowa kulka - No.. ale teraz jestem bardziej sexy i mam bokserki ze swoim imieniem – zamruczał, ukazując kawałek swojej bielizny. Wymieniłam z nim tylko krótkie spojrzenie i uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobra koniec.. Mi się już nie chce oglądać tych fotek - powiedział nagle Tom - zróbmy coś innego.. Nuuuuuuuuuuuuuuudzi mi się!
- No tak.. mi też się odechciało - burknął Bill i usiadł na wielkim łóżku
- Mi też – stwierdziłam, przysiadając się do Billa - Co możemy zrobić..? No kurde nie wiem - skrzywiłam się i zaczęłam intensywnie myśleć
- Ej! Ingela! Ty myślisz! Cud się stał! Ale wiesz co.. myśl częściej bo ładniej wtedy wyglądasz - zaśmiał się dredziarz i usiadł koło mnie.
- Siedź cicho bo zrobię z ciebie mopa!
-Dobra. Ok... Wyluzuj… - powiedział. Od tej chwili nikt nie mógł wymyślić konkretnego tematu na rozmowę. Powiedziałabym że to była dość niezręczna cisza… Tom zaczął się bawić zamkiem od bluzy, Bill zawiesił się i patrzył przed siebie, a ja leżałam na brzuchu rozmyślając nad tymi dwoma tak bliskimi mi osobami. Byłam ich najlepszą przyjaciółką. Cieszyłam się razem z nimi, gdy w gazetach zaczynały pojawiać się coraz to bardziej nowe artykuły na temat Tokio Hotel... Ehh… Ale co się stanie potem? Będzie tak jak dawniej? Mogłam już ich nigdy nie zobaczyć jak zyskają prawdziwą sławę… Lecz z drugiej strony cieszyłam się że im się udało. Byli naprawdę szczęśliwi że mogli w końcu robić to, o czym od dawna marzyli. Pamiętam jak napisali dla mnie piosenkę. Była o mnie. Śpiewali o tym jak bardzo jestem dla nich ważna, i że bez względu na wszystko mnie nie zostawią. Zapamiętałam taki urywek:
„I choćby spalić miał się świat,
Nikt nie ma siły, by rozłączyć nas.
Węzeł palców naszych dłoni,
Nikt go nie rozwiąże.
Silniejsze od jakiejkolwiek broni,
Bo to uczucie głębsze niż morze...”

Przewróciłam się na plecy, a do oczu napłynęły mi łzy. Przykryłam twarz poduszką "nie w tej chwili!" pomyślałam… Nie mogłam.. Wybiegłam szybko z pokoju pozostawiając zdziwionych Kaulitzow samych. Skierowałam kroki w stronę łazienki. Włączyłam kran i chlusnęłam zimną wodą na twarz. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam moje odbicie w lustrze. Przyglądałam się sobie uważnie… Tak jakbym doszukiwała się jakichś szczegółów w mojej skórze "Nie… nie myśl nawet o tym... On zdobędzie sławę i zapomni o Tobie… A tak w ogóle to On traktuje Ciebie tylko jak przyjaciółkę… nic więcej…" Poczułam silne ukłucie w okolicy serca. Nigdy nikt mnie nie podejrzewał o to że mogłam zakochać się właśnie w nim… Broniłam się, okłamywałam w głębi duszy ale los chciał inaczej. Chciał by moje serce krwawiło. Trwało to dobre 2 lata. Nie dawałam po sobie nic poznać. Jak do tąd byłam silna. Dziś coś we mnie pękło. Wiedziałam że to już niedługo nastąpi… Że serce zacznie rozpadać się na miliony kawałków wołające mój umysł o pomoc. Otrząsnęłam się i powolnym krokiem wróciłam do pokoju chłopców. Usiadłam na krześle i popatrzyłam ukradkiem na Toma i na Billa „To już niedługo… Zapamiętam was."

******

Minął miesiąc. Chłopcy z każdym dniem stawali się bardziej popularni, a moje uczucie coraz głębsze. Nie mogłam ugasić tego ognia, gdzieś wewnątrz, który wypalał mnie od środka. Cholernie parzyło… Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Patrzyłam tępo w pomarańczowy sufit. Moje uszy pieściła łagodna muzyka Enigmy. Założyłam ręce za głowę i zamknęłam oczy. Dlaczego akurat mnie przydarzyło się coś takiego? Poznałam wspaniałe osoby… Naprawdę wspaniałe. A teraz to wszystko musi się zepsuć? Akurat teraz? Teraz kiedy stajemy się dojrzali? Wtedy gdy poznałam osobę którą obdarzyłam uczuciem? Wcześniej nie myślałam nad tym… Nie zastanawiałam się jak to będzie gdy ich zabraknie. Dlaczego dotarło to do mnie tak późno? Po policzku popłynęła pierwsza łza… Druga, trzecia, czwarta.. Nie chciałam przestać płakać. Zawsze przynosiło mi to ulgę… Może i w tej sytuacji pomoże. Przewróciłam się na bok. Otworzyłam powoli oczy. Obraz był lekko zamazany od łez. Widziałam zarysy czyjejś twarzy. Delikatnej twarzy.. Zacisnęłam mocno oczy po czym znów je otworzyłam. Myślałam że śnię. Przyszedł do mnie…
- Co T-t-ty tutaj...? Czemu nie pukałeś? - zapytałam zmieszanym głosem
- Pukałem. Nic nie odpowiedziałaś więc wszedłem do pokoju. Nie usłyszałaś mnie pewnie - uśmiechnął się ciepło.
- A racja… pewnie... pewnie nie usłyszałam - odpowiedziałam szybko, ocierając łzy z zarumienionych policzków.
- Czemu płakałaś? Coś jest nie tak? - zapytał z troską w głosie
- Ja?
- Nie ja głupku - usiadł na łóżku i objął mnie ramieniem. Przeszył mnie lekki dreszcz, a w brzuchu poczułam harcujące motylki.. - Powiedz, widzę że coś jest nie tak - dotknął dłonią mojego policzka i delikatnie otarł łzy
- Jest dobrze… - zastanowiłam się chwilkę - Ja.. szafka nocna.. Uderzyłam się o nią - wymusiłam uśmiech co pewnie wyglądało jak mina z serii "jestem u babci i mam udawać że ta zupa mi smakuje"
- Nie okłamuj mnie. Zawsze rozpoznam Twoje kłamstwa - powiedział z satysfakcją
- Nie zawsze… Nie jestem tego taka pewna - powiedziałam cicho i odwróciłam wzrok od tych czekoladowych oczu
- No więc? - jego brwi powędrowały ku górze
- Ehhh… Ostatnio, zaczęłam się zastanawiać jak to będzie, gdy będziecie już całkowicie sławni. I doszło do mnie że nie będzie tak jak dawniej... Tzn. już nie jest - popatrzyłam na niego i ciągnęłam - Pewnie za niedługo będziecie dawać koncerty... zaczną się wywiady, a ja zostanę gdzieś w cieniu… Zapomnicie o mnie. O swojej przyja... - coś ścisnęło mnie w gardle. Nie dokończyłam… Jego oczy przepełnione smutkiem... "Tylko nie płacz.. Nie-teraz"... Zacisnęłam mocno powieki, a po policzku popłynęła jedna, zagubiona łza która kreśliła za sobą krzywy ślad..
- Nie płacz. Proszę cię... Tylko nie płacz... - ocierał moje łzy spływające jedna po drugiej - Nie płacz już – powtarzał cicho do mojego ucha. Ciepło wypuszczanego przez niego powietrza, miło drażniło skórę. Zadrżałam lekko, gdy poczułam jak usta chłopaka delikatnie ocierają się o moje ucho. Otworzyłam szerzej oczy i mocniej zacisnęłam dłonie na jego koszulce „Tylko spokojnie…”. Podenerwowanie wzrastało. W brzuchu poczułam złośliwy uścisk. Serce zaczęło kołotać jak młot pneumatyczny. Oddech stał się szybszy i nierównomierny. Czy on coś czuje? Czy to dla niego stres? Zluźniłam uścisk i podniosłam głowę. Popatrzyłam w jego tęczówki. Szkliły się, nadając chłopakowi uroku.
- Już dobrze? – zapytał. Nie mogłam nic powiedzieć. Zapatrzona, zahipnotyzowana, zauroczona, zakochana… Wpiłam się w jego usta jak żmija w swoją zdobycz. Mocno i śmiało. Czułam że jest w szoku. Opuszkami palców dotykałam jego karku. Zjechałam linią pocałunków do szyji. Pieściłam ją malinowymi ustami, zostawiając mokre ślady. Chłopak wzdrygnął się, jak wbiłam mocniej paznokcie w jego kark. Drugą ręką chwyciłam za koszulkę, tym samym lekko unosząc ją ku górze. Uśmiechnęłam się lekko. Całowałam coraz to nowe odkrywane części jego ciała. Pępek, brzuch, klatkę piersiową. Zbędna część garderoby wylądowała obok nas. Zaskoczył mnie trochę fakt że mój najlepszy przyjaciel nie opiera się moim pieszczotom…. A może on jest ciekawy? Albo… Też darzy mnie takim samym uczuciem? Oparłam się dłońmi o jego klatkę piersiową. Wyczułam że jego serce bije dość szybko, tak samo prędkość wydychanego i wdychanego powietrza była nienaturalna. Podobało mi się jego podenerwowanie. Było to w pewnym sensie bardzo podniecające… Przysunęłam usta do jego ucha.
- Co teraz czujesz? – spytałam cicho, drażniąc oddechem skórę chłopaka. Zacisnął mocniej palce na moich ramionach i przełknął głośno ślinę. Dotknęłam lekko nosem jego kości żuchwowej, po czym zaczęłam zdecydowanie całować. Przymknął mocno oczy i oblizał usta… Widziałam jego wewnętrzna walkę… Zmaganie się z przyjemnością fizyczną a zdrowym rozsądkiem. Przyjaźń albo zrujnowanie tego, co od tak dawna budowaliśmy. Odchylił się do tyłu, zaprzestając tym moim pieszczotom. Mocno zaciskał oczy i usta, było słychać jego szybki i nierówny oddech. Po policzku spłynęła łza… Siedział tak przede mną w milczeniu, trzymając za ramiona. Byłam zaskoczona jego reakcją „Co ja narobiłam?!”. Poczułam się głupio. Jak mogłam dopuścić do tego?! Czułam że zaraz zwymiotuję… Obrzydzenie własną sobą wzrastało we mnie z każdą sekundą. Brązowooki wypuścił głośno powietrze. Na jego twarzy pojawiały się coraz to nowe, mokre ślady łez. Wpatrywałam się w niego, jak w obrazek. Wyglądał… Bezradnie. Nie mógł uwierzyć w to co się przez chwilą stało. Jego brwi i podbródek lekko drgały. Chciał coś powiedzieć… Wyglądał tak, jakby układał wszystko odpowiednio w głowie, żeby mnie nie zranić… Żebym nie odebrała tego źle. Było to dla niego ciężkie bo po jego twarzy spływały coraz to nowe stróżki łez.
- Nie rozumiem… - szepnął z dalej zamkniętymi oczami – Ty… Jesteśmy przyjaciółmi… Rozumiem… Tzn. Nie wiem dlaczego… Myślałaś że… Przyjaźń… Może runąć wszystko… - plątał się w tym co mówił. Przystanął na chwilę i wstrzymał powietrze. Miarowo zaczął je wypuszczać. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. Kontynuował – Wiem że każdy jest ciekawy… Ale my jesteśmy przyjaciółmi. Nie możemy tego zrujnować! Pamiętasz słowa piosenki? – wycedził. Złapał mocniej na moje ramiona i przybliżył twarz bliżej mojej. Zaczął śpiewać prosto w moją twarz:
„I choćby spalić miał się świat,
Nikt nie ma siły, by rozłączyć nas.
Węzeł palców naszych dłoni,
Nikt go nie rozwiąże.
Silniejsze od jakiejkolwiek broni,
Bo to uczucie głębsze niż morze…”
– głos miał rozpaczliwy. Wybuchnęłam spazmatycznym płaczem. Nucił, przemawiał do rozumu, wytrząsał…
- Przestań…
- Węzeł palców…
- Proszę przestań – szeptałam
- Nikt go nie rozwiąże…
- Przestań…
- Silniejsze od…
- PRZESTAŃ! – krzyknęłam dławiąc się płaczem. Przestał… Popatrzył tylko na mnie zamglonym wzrokiem.
- Jutro wyjeżdżamy. Przyjedziemy się pożegnać… Do zobaczenia – rzucił zbierając t-shirt z podłogi i ulatniając się z pokoju.

******

Tak. To już dziś. Ten dzień. Ta godzina.. Ta minuta.. Ta sekunda.. To była chwila której bałam się najbardziej. Rozstanie… Na jak długo? Wpatrywałam się w ich ponure twarze. Wyglądali na niewyspanych. Podeszłam bliżej nich.
- Czyli to już koniec? - przerwałam ciszę - Kiedy się zobaczymy?
- Nie wiem… - burknął Tom wpatrując się w koniuszki swoich butów
- Ehhh… - westchnęłam - Życzę wam powodzenia i udanej trasy koncertowej. Wiedzcie że nigdy o was nie zapomnę…
- Ruszajcie się! - krzyknął menager, wychylając głowę zza okna
- No to… do zobaczenia. Spotkamy się jeszcze… - powiedział od niechcenia Bill i przytulił mnie mocno. Przyłączył się też Tom i pocałował mnie w policzek
- Do zobaczenia… - powiedziałam i oderwałam się od nich. Ostatni uścisk. Ostatnie spojrzenie w ich stronę. Weszli do czarnego busa. Zamknęli drzwi. Samochód ruszył. Zaczął oddalać się ode mnie... Milimetr po milimetrze… W końcu widziałam tylko maleńki punkt gdzieś daleko przede mną…
- Kocham Cię Bill… ”Silniejsze od jakiejkolwiek broni,
Bo to uczucie głębsze niż morze…”
- powiedziałam cicho i opadłam na ziemię bijąc dłońmi o chodnik.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schulzzz dnia Sobota 28-10-2006, 9:41, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 10:02    Temat postu:

W sumie mogłaś jeszcze bardziej rozciągnąć akcję i zrobić z tego wieloczęściówke. Tak pozatym to jeszcze nie jest za późno i może z tego powstać barzdo intrygujące opowiadanie...
Sama pisałam jednoczęściówkę, o przyjaciołach i przyjaciółce ktora się zakochała w swoim kumplu... Szkoda. FDrugie opowoadani, które przez was muszę wyrzucić do kosza... Trudno. Kto pierwszy ten lepszy .. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pauline... dnia Poniedziałek 17-07-2006, 18:04, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 10:48    Temat postu:

Bardzo mi się podobało...
Pięknie ukazane to co czuje zakochana dziewczyna, nie mogąc wyznać ukochanemu swojego uczucia.
Ale czemu nie może? Przecież miłość na podbudowie przyjaźni jest trwalsza i piękna...
Boi sie odrzucenia?
Czy będą kolejne częśći...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 11:05    Temat postu:

Początek mi się kojarzy z jakimś opowiadaniem, które kiedyś już czytałam. Było to dwano i nie pamiętam nazwy ani autora, jednak właśnie ta akcja z zakupami i deszczem jest łudząco podobna do tamtego. Nie umieszczałaś wcześniej tego opowiadania na blogu lub na forum? No ale nieważne, to pewnie jakieś moje chore skojarzenia.
Ogólnie mi się podobało. Było całkiem ciekawie, jednak mam wrażenie, że nie do końca wykorzystałaś ten temat. I tak prawdę mówiąc to brakowało mi tego czegoś.
Tak jak pisałam wcześniej nawet mi się podobało. Nie było to może opowiadanie, które rzuciło by mnie na kolana, ale było ok.
Pozdrawiam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pauline...




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Deutschland - (RFNRD) ein Volk der Dichter und Denker / Była Kraina Mordoru / Poprostu KRAKÓW

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 11:31    Temat postu:

madzia_m - miałam identyczne skojarzenie...
Zdawao mi się, że gdzieś to już czytałam...
Może to prawda, a może tylko NASZa chora wybraźnia... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw D.C.

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 14:08    Temat postu:

To było piękne Crying or Very sad Głębokie uczcie do wieloletniego przyjaciela…Jednak Bill (bo to w nim była zakochana bohaterka?) okazał się być rozsądnym chłopakiem, który nie chciał zniszczyć tej więzi między nimi, tej prawdziwej, nieskalanej kłamstwem przyjaźni. Bardzo smutna historia Sad, ale prawdziwa. Mimo wszystko podobało mi się Very Happy i tak jak poprzedniczki powiem, że mogłabyś nieco rozwinąć ten wątek Very Happy zastanów się nad tym Wink Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 19:22    Temat postu:

Dziekuje wam bardzo za komantarze Zastanaiwm się czy nie dac jeszcze 2 albo 3 czesci... Wink Jak mi się uda (bo z wena u mnie bardzo kiepsko) to coś dopisze. Zalezy to od mojej weny.

Madzia_m i Pauline to chyba czytalyscie je w jednoczesciowkach nie od 16 lat Wink Ja to opowiadanie zmieniłam nieco. Wydawało mi się puste Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*JoFy*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z wyobraźni :)

PostWysłany: Poniedziałek 17-07-2006, 20:34    Temat postu:

przeczytałam z ciekawości i muszę śmiało powiedzieć, że podoba mi się Smile ....nawet bardzo mnie wzruszyło, zwłaszcza gdy zaczął przemawiać do niej słowami piosenki,,,,jakże tragicznej dla niej piosenki......zakochać sie w przyjacielu...ehhh pech czy ironia? mam nadzieję, że dodasz jeszcze jakieś części Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Wtorek 18-07-2006, 16:54    Temat postu:

no dobra mi si epodoba bo jest ładne
nawet bardzo
brawo mówiłąm ze wyjda z Ciebie ludzie
jest najlepsze z tego co przeczytałam z pod Twoich rak
bardziej mi si epodoba to rozbudowane niz to co czytalam w jednozcesciówkach dodałaś ąłdne opisy i to nadało mu wyjatkowosc
mi si epodoba no ciesz sie Grey_Light_Colorz_PDT_42
a jednak przyjaźń jest śilna ;}


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schwungfeder




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 18-07-2006, 22:02    Temat postu:

nie wiem czemu... ale jestem rodzinkiem... nie podobało mi się aż tak bardzo Grey_Light_Colorz_PDT_48 nie wiem czemu... podobało mi się, ale nie BARDZO.
ładnie jest opisane jak zakochana dziewczyna nie potrafi wyznać skrywanego w swym sercu uczucia do niego...
ale na ogól ładnie - podobało sie lecz nie bardzo Grey_Light_Colorz_PDT_12


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackGreen




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z ciemności

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 16:24    Temat postu:

od poczatku jak to czytalam zastanawialam sie o kogo chodzi czy o Toma Czy op Billa...bardzo fajne czytajac to ma sie ochote czytac dalej jest bardzo wciagajace przynajmniej mnie wcoiagnelo...jezeli to nie jest jednoczesciowka to czekam na wiecej Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avada




Dołączył: 29 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 21:42    Temat postu:

Podobało mi się, wprowadziłaś smutny nastrój. Dziewczyna sama musi się borykać ze swoimi uczuciami, miłość nieodwzajemniona jest czymś strasznym. Gdzieś przeczytałam takie zdanie "Najbardziej odczujesz brak jakieś osoby, kiedy bedziesz stała obok niej i bedziesz wiedzieć, że ona nigdy nie będzie twoja" To idealnie pasuje do Twojego opowiadania. Może napiszesz kolejną część? Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyTH




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża

PostWysłany: Poniedziałek 31-07-2006, 23:38    Temat postu:

Bardzo ładne...
Ślicznie opisałaś całą historięWink
Chyba, że to jeszcze nie jest jej koniec...
Co Ty na to?;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Anka*




Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Biedronki ;)

PostWysłany: Wtorek 01-08-2006, 23:47    Temat postu:

Ach, witaj, córeczko Laughing Jak obiecałam, takem przyszła, takem przeczytała i takem skomentowała Very Happy
dobra, wszelkie jaja i warkrocze na bok Very Happy Mwah, jak się cieszę, że mnie zmusiłaś do przeczytania... Było naprawdę świetne, spodobało mi się niesamowicie. Chwilami aż mnie wzruszenie za gardło chwytało, mało brakowało, a byś zmusiła do płaczu biedną Aneczkę Wink A chwialmi (konkretnie w tej jednej chwili) to było... zadżebiście podniecające Twisted Evil
Tak więc mam nadzieję, że kolejne części jednak sie pojawią. I to wkrótce...
Buźka
I matki się słuchaj! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Veren




Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 23-08-2006, 13:03    Temat postu:

Jak dla mnie poprostu boskie.
Nie wiem, co moge jeszcze dodac.
Podobalo mi sie, to pewne Very Happy
Swietnie opisane, poprostu miodzio Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czwartek 24-08-2006, 7:50    Temat postu:

Moi kochani bardzo się ciesze że wam sie podoba Wink
Postanowiłąm napisać kolejną cześć.
Być może będzie ona zamieszczona już w tym tygodniu.

Dzieki za wsparcie

PS: Mamusiu (Aniu) natchnęłaś mnie i Ty dobrze o tym wiesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genesis




Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się wzięły twoje urojenia?

PostWysłany: Wtorek 29-08-2006, 10:07    Temat postu:

Piękne.
NIe napiszę więcej, bo mi słó zabrakło. Zresztą nie umiem się wypowiadać.
Jestem inna Razz
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam.
Gen


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_Czarna_




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ... z Gacolandii xD

PostWysłany: Środa 30-08-2006, 9:44    Temat postu:

Bill unoszący ku górze jeden kącik ust i brew! Mwahahaha! Zabija mnie ten widok, jak to przeczytałam to padłam na ziemię i kulgałam się ze śmiechu Very Happy To chyba był najlepszy moment opowiadania Wink Nie, no, ciekawie, ciekawie...

Ale, czy to nie jest dziwne, że oni są w Centrum Handlowym i nie zaczepiła ich ani jedna fanka, mimo tego, że byli już pokazani w gazetach?
No nie ważne, uznajmy to za fikcję literacką Smile

Dręczy mnie to iż to opowiadanie (chyba) nie powinno się tutaj znaleźć-śmiało mogłoby wylądować w Opowiadaniach jednoczęściowych, no, ale nie wnikam.

Czegoś mi brakowało w tym opowiadaniu, jestem pół na pół, chyba było za mało uczuć, a za dużo wydarzeń, troszkę się gubiłam.

Czekam na nową część...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ambre




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?

PostWysłany: Sobota 02-09-2006, 18:09    Temat postu:

Czuję się jakbym czytała streszczenie wieloczęściówki.
I przyznam się, że podoba mi się to.
Krótki wstęp, lekkie wprowadzenie do świata bohaterów...
i najważniejszy motyw.
Niechciana, 'nielegalna' miłość.
Zniweczona przez prawo przyjaźni.
Choć w całości dopatrzyłam się wielu uszczerbków, to oryginalność
opisów naprawia wszystko.

Pozdrawiam.
Ambre


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Niedziela 01-10-2006, 18:04    Temat postu: To już jutro - Część 2

Na początku chciałam was przeprosić i to bardzo…
Część miała być 2 miesiące temu i co?
…Strasznie mi głupio…
Oto obiecana notka.
Dedykuje ją… Wam.
Życzę miłego czytania.

_________________________________________

Teraz wszystko się zaczyna. Łzy, złość, smutek, miłość, nienawiść... Uczucie nie do opisania... Rozdzierające od środka, raniące z niewyobrażalną siłą, uczucie, zadające większy ból od pchnięcia nożem. Gdybyś teraz był mną... Z miłą chęcią przerzuciłabym na Ciebie to, co teraz czuję. Nie przejmowałabym się czy będziesz cierpiał, ważne że mi będzie lepiej. Spojrzałam przed siebie. Nie ma nikogo. Ni żywej duszy. Nie ma Billa.
Co się stało?
Idiotko! Już go nie ma!
Nie ma?!
A co nie widzisz?
Potrząsnęłam energicznie głową i popatrzyłam na swoje dłonie. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły krwawić.
- Kurde... - wycedziłam przez zęby i podniosłam się do pozycji klęczącej - Co ja teraz mam robić? Idę do domu... Mhm... Idź do domu... - szeptałam do siebie wstając powoli po czym ruszając w stronę drzwi swojego domu. Zdezynfekowałam rany na rękach po czym starannie je opatrzyłam. Nie mogłam jeszcze uwierzyć. Jego juz nie ma... Być może już go nie zobaczy. Jęknęłam cicho w przypływie złości i smutku. Chciałam jak najszybciej zapomnieć. Przypominałam sobie smak jego ust... Słodki ale nieczysty. Jego dotyk... Delikatny ale niezdecydowany i ostrożny. A jego uczucia? Ta walka z samym sobą... Wygrał. Rozsądek pociągał odpowiednimi sznurkami.
- Jestem okropna... - wymamrotałam i zeszłam do kuchni po porcję lodów. Potem skierowałam kroki do salonu i włączyłam TV - Ty to umiesz sobie zjebać życie... - powiedziałam wpychając w siebie kolejną łyżkę lodów truskawkowych. Nagle mnie olśniło. Sięgnęłam po komórkę i wystukałam na klawiaturze numer telefonu. Zawachałam się na chwile, uważnie przyglądając się wyświetlaczowi urządzenia.
- Teraz albo nigdy! – szepnęłam, po czym wcisnęłam guzik z zieloną słuchawką.

* * *

8 miesięcy później…

- Koncert za 5 minut! – wrzask Davida rozprzestrzenił się w całym pomieszczeniu. Chłopców śmieszyło zachowanie ich menagera. Siedzieli spokojnie na sofie, nie racząc nawet się do siebie odezwać. Tłumili w sobie śmiech, lecz nie mogli się powstrzymać od pojedynczych chichotań pod nosem. David chodził jak oszalały z jednego progu pokoju, do drugiego i trzymając się za głowę, mamrotał coś niezrozumiale. Był bardziej podenerwowany niż jego podopieczni.
Ale przecież to już chyba 43 koncert!
Na pewno sobie poradzą!

Pomyślał i stanął w miejscu. Spojrzał na chłopców, cwanie się przy tym uśmiechając. Podszedł do nich, składając ręce jak do modlitwy.
- Proszę was… Żeby było tak jak przedwczoraj… I przed, przed, przed wczoraj… I tak jak wcześniej… Wiem że dacie sobie radę!
- Nie ma się o co martwić. – odparł Bill – Damy sobie rade. Zresztą… W końcu jesteśmy do tego stworzeni. – uśmiechnął się szeroko – Ale teraz wybacz… Musimy iść na podbój Tokio! – krzyknął, wyskakując z fotela na proste nogi. Zachwiał się lekko jednak zdołał utrzymać równowagę. Ruszyli na scenę. Głośny dzwonek komórki dobił się do uszu wokalisty.
- Poczekajcie chwilkę! – wrzasnął, wyciągając z kieszeni telefon – Numer zastrzeżony… Boże co to za debil znowu! – szepnął, odrzucając rozmowę. Ciągle tylko wydzwaniają… Ma już kompletnie dość. Pobiegł w stronę sceny na której, dosłownie za chwilkę miał podbić cały świat. Pierwsze lody zostały przełamane. Gitara elektryczna. Tom był zdecydowanie w dobrej formie. Potem Georg… Jeszcze nigdy tak świetnie nie grali! Jeszcze tylko Gustav i wchodzi Bill… Czarnowłosy zadrżał lekko.
Tylko nie panikuj, nie panikuj… Nie…
Powtarzał sobie w swojej podświadomości, odliczając sekundy… Teraz! Śpiewał na razie za kulisami, by w czasie refrenu wybiec i dać z siebie wszystko na scenie. Wybiegł. Tysiące pisków i wrzasków mieszało się ze sobą powodując niewyobrażalny chaos. Billowi zrobiło się słabo. Szybciej biło mu serce, oddychał z trudnością, nogi były jak z waty…
To na razie początek Kaulitz!
Wytrwał do końca piosenki. Kolejne szły już coraz lepiej. W końcu doszedł do momentu w którym miał odśpiewać końcówkę „Schrei”, razem z wybraną przez niego dziewczyną,
- Kto ma ochotę zaśpiewać razem ze mną? – wrzasnął w mikrofon – Widzę tu odpowiednią osobę. Tak, dokładnie ty. Dziewczyna w białej bluzce w czerwone kropki. Chodź! – zaprosił, uśmiechając się do fanki najszerzej jak tylko potrafi. Wyszła na scenę, wyginając lekko kąciki ust ku górze. Wielkie, lazurowe oczy wpatrywały się w twarz Czarnowłosego. Speszył się lekko wbijając wzrok w swoje buty i pytając ją o imię, objął ją w pasie. Ta zmieszała się, patrząc uważnie na twarz chłopaka.
- I… Imerlin. – wydukała.
- Imerlin… Zaśpiewasz ze mną do końca?
- Pewnie…
- A wiesz jak to leci?
- A co by było jakbym nie wiedziała? – zapytała, z uśmiechem na twarzy. Wokalista zadrżał lekko, przerzucając spojrzenie na jej oczy. Lazurowe tęczówki, uważnie przyglądały się jego reakcji. Usta miała lekko rozchylone. Zachichotała cichutko. Zarumienił się.
Kim ona jest do cholery? Co ty ze mną robisz!?
- To jakoś sobie poradzimy. – puścił do niej oczko. Zaczęli śpiewać. Objął ją mocniej w pasie. Spojrzała na niego ciepło. Wbiła mocniej paznokcie w jego szyję, zostawiając na niej ślady. Głos lekko mu zadrżał.
Chcesz gry? To ją będziesz mieć!
Wbił mocniej palce w jej żebra. Skrzywiła się. Przez dłuższą chwilę nie robiła nic. Czekała do końca piosenki. Gdy skończyli, przytuliła się do niego, zadrapując paznokciami jego ramię. Odpowiedział jej mocnym uściskiem. Ostatni raz spojrzała w jego oczy i zniknęła za kulisami scen.
To było dziwne…

* * *

- Biiiiiill! Biiiiill! Ich liebe dich!
Fanki nie dawały mu spokoju. Krzyczały najgłośniej jak tylko potrafiły, doprowadzając go tym do szewskiej pasji. Czasami nawet się zastanawiał, czemu one cały czas wrzeszczą? Przecież on jest tylko zwykłym człowiekiem. Lecz on nic na to nie poradzi. Nagle poczuł jak ktoś dotyka jego ramienia. Dziewczyna z którą śpiewał piosenkę. Znowu wbiła się w niego swoim lazurowym spojrzeniem. Patrzyła na niego ciepło, lekko szklącymi się oczyma. Mógł się jej teraz uważniej przyjrzeć. Długie, blond włosy były związane w kitkę. Usta pełne, podchodzące pod kolor malin. Cera idealnie gładka. Wystawiła w jego stronę kartkę. Uchwycił ją, ciągle wpatrując się w jej twarz. Podpisał się niechlujnie.
- Dziś, 22:00, park. – powiedział szybko, wypatrując jej reakcji. Obdarowała go szczerym uśmiechem, wyrywając z jego dłoni kartkę.
- Do zobaczenia. – rzuciła, odwracając się na pięcie i ruszając w głęboki tłum przed sobą.

* * *

Stał pod wielką wierzbą, co chwila zerkając na swój zegarek. Niedaleko stała latarnia, która rozjaśniała uliczkę na której się właśnie znajdował. Rozglądał się we wszystkie strony, wypatrując sylwetki Imerlin. Denerwował się. Specjalnie przyszedł kilkanaście minut wcześniej. Jej jeszcze nie było. Nagle za jego plecami stanęła jakaś postać, przystawiając do gardła jakiś przedmiot. Wystraszył się. Jego ciało zaczęło drżeć, a na skórze pojawiła się gęsia skórka.
- K- kim jesteś…? – spytał cicho.
- Twój senny koszmar… - usłyszał szept przy swoim uchu. Osoba puściła go, a on odwrócił się gwałtownie. Zobaczył roześmiane tęczówki Imerlin. W ręce trzymała telefon komórkowy. Ulżyło mu na samą myśl że to ona. Przyglądnął się jej uważniej. Miała na sobie czarne, sięgające do kolan, spodenki w białe paski. Były podtrzymywane przez brązowy pasek z ćwiekami. Górna partia ciała okryta była bluzą z czarnym nadrukiem. Na nogach trampki. Spodobał mu się jej ubiór. Wyglądała zupełnie jak Ing…
- No to gdzie się wybieramy? – spytała – Szczerze mówiąc, jest to bardzo nudna część Berlina.
- Tez tak myślę. – odparł, spoglądając na towarzyszkę – No to może pójdziemy do hotelu hm?
- Bardzo dobry pomysł! Nie chcę, żeby jakaś chmara fanek nagle się na Ciebie rzuciła i rozerwała na strzępy! – zaśmiała się – Ale nie lubię też, gdy ktokolwiek gapi się na mnie i przysłuchuje rozmowie.
- Też tego nie lubię… Ale zbierajmy się. Do hotelu mamy niedaleko.
Rzeczywiście Bill miał rację. Wybrane przez nich miejsce było niedaleko. Bez pośpiechu wpakowali się do windy, by po chwili zatrzymać się na piętrze 6 i przekroczyć próg pokoju z numerem 102. Imerlin spojrzała na stolik przed sobą. Spoczywało na nim czerwone wino i dwa kieliszki.
- Zaplanowałeś to już wcześniej? – spytała patrząc na Billa, podającego jej kieliszek czerwonej substancji. Zanurzyła w niej usta.
- Być może… - odpowiedział, powtarzając czynność blondynki. Uparcie wpatrywał się w jej lazurowe oczy. Na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce, lecz nie miała najmniejszego zamiaru przerwać kontaktu wzrokowego. Czarny przechylił głowę na bok uśmiechając się szeroko. Dziewczyna zrobiła to samo co towarzysz. Zaśmiali się ciepło. Ich twarze przybrały lżejszego wyrazu. Bill, nie spuszczając z wzroku, podszedł do lazurowookiej obejmując ją ręką w pasie. Przybliżył swoją twarz nie jej twarzy. Potarł swoim zgrabnym noskiem o jej nos. Dotknął swoimi ustami jej ust. Imerlin zakręciło się w głowie.
Do cholery co ja robię? Nie powinnam!
Zrobiła to… A nie powinna.

_________________________________________

O Mamo... Możecie zabić Razz
Popsortu mi notka nie wyszła Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Poniedziałek 02-10-2006, 19:40    Temat postu:

czytam ale dziś nei skomentuje pzrepraszam francuski zceka ale miejsce zaklepuje

dobra wszystko grate ale hmm musiałam przeczyatc obie bo zapomniałam o czym to było
nie rób tak nigdy bo czytelnik w koncu traci ochote zeby czyatyc jak ja na pozcatku widziałam jak dodałaś ale jakoś nei ciagło mnei zeby przeczyatc
ale pzreczytałam
podobało mi sie było ładne bez błędów ale nie powaliło mnei na kolana
ładne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Środa 11-10-2006, 16:31    Temat postu:

Dziękuje wam za komentarze Wink

magda190th - przerywam w takim monecie po to, by mozna przygryzac paznokcie z ciekawosci, co będzie dalej... Wink

Troskliwy Miś - dzieki za ocene zawsze jakos mnie wspiera hah xD

A więc następna czesc bedzie juz w sobote (albo jutro jak mi się uda!)
Jeszcze raz dziękuje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lov.




Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Środa 11-10-2006, 18:50    Temat postu:

ochh....
jak można w takim momencie zakończyć ??
ugmhh...... Very Happy
jest dobrze Very Happy
podoba mi siem Very Happy
a jak tak sobie wyobrazilam ten ubiór :
"Miała na sobie czarne, sięgające do kolan, spodenki w białe paski. Były podtrzymywane przez brązowy pasek z ćwiekami. Górna partia ciała okryta była bluzą z czarnym nadrukiem. Na nogach trampki."

Fajnie musiało to wyglądać, bo ja też preferuje takie stroje SmileSmileSmile

Pozdrawiam
Lov.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schulzzz




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 19:04    Temat postu:

Część wymęczona...
Pisałam ja cały dzien...
Strasznie.
Dedykacja dla...
Dla tych którzy skomenotwali część drugą Wink
i Dla Zusiśkajta który ma duzo nauki i sie przemeczy biedactwo Laughing
No to czytamy, nie? xD

_________________________________________________________________

(…) Uparcie wpatrywał się w jej lazurowe oczy. Na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce, lecz nie miała najmniejszego zamiaru przerwać kontaktu wzrokowego. Czarny przechylił głowę na bok uśmiechając się szeroko. Dziewczyna zrobiła to samo co towarzysz. Zaśmiali się ciepło. Ich twarze przybrały lżejszego wyrazu. Bill, nie spuszczając z wzroku, podszedł do lazurowookiej obejmując ją ręką w pasie. Przybliżył swoją twarz nie jej twarzy. Potarł swoim zgrabnym noskiem o jej nos. Dotknął swoimi ustami jej ust. Imerlin zakręciło się w głowie.
Do cholery co ja robię? Nie powinnam!
Zrobiła to… A nie powinna.


Chłopak coraz zachłanniej całował usta Imerlin. Czuł że dziewczyna była niezdecydowana w tym co robi. Chciał ją ośmielić. Chciał, by nie zastanawiała się nad konsekwencjami swego czynu, tylko myślała o chwili obecnej... Przyjemnościach i pieszczotach.
- Nie bój się… Nie zrobię ci krzywdy… - szepnął do jej ucha, lekko je całując. Delikatnie oblizał kość żuchwową dziewczyny. Słyszał jej oddech… Szybki i nierówny. Upuściła kieliszek. Roztrzaskał się na miliony kawałków. Nie przejął się tym zbytnio. Popchnął ją lekko do przodu. Opór. Była oparta plecami o ścianę. Chwycił ją za dłonie, splatając swoje palce z palcami blondynki. Uniósł je do góry i przycisnął do ściany. Całował jej szyję, lizał, drażnił, zostawiał po sobie ślady. Przywarł mocno do ciała dziewczyny. Zero przestrzeni. Cichy jęk wyrwał się z ust Imerlin. Bill uśmiechnął się lekko, zdejmując z niej górną część garderoby.
- All men are dangerous… Hmmm… Powiem ci że zdecydowanie masz rację. – powiedział cicho, przyglądając się nadrukowi na koszulce blondynki.
- Kobiety też bywają niebezpieczne… - szepnęła, uśmiechając się – I to zdecydowanie bardziej niż mężczyźni. – skierowała wzrok na tęczówki chłopaka. Pocałował delikatnie jej usta.
- Bardzo ciekawe… Masz na to jakieś dowody?
- Oczywiście… Masę dowodów. – odparła. Bill już chciał obdarzyć usta dziewczyny soczystym pocałunkiem lecz ona, wykazując się swoją zwinnością, popchnęła go mocno do tyłu. Chłopak zachwiał się, lądując na oparciu kanapy. Zdziwionymi oczyma wpatrywał się w twarz Imerlin. Rozpuściła związane w kitkę włosy. Uklęknęła, lekko rozstawiając nogi. Powoli rozpięła klamrę paska, po czym zajęła się guzikiem i zamkiem spodenek. Zsunęła je powoli ze swoich szczupłych bioder. Wyprężyła ciało, i niczym kotka podeszła na czworakach do Billa. Wspięła się na brązowookiego, siadając okrakiem na jego brzuchu. Pocałowała delikatnie jego szyję. Rękami błądziła po włosach chłopaka. Mruczała cicho, co chwila kąsając jego skórkę. Czuła że dopięła swojego. Że już jej nie ucieknie. Po prostu czuła, że właśnie dziś spędzi najcudowniejszą noc swego życia. Uśmiechnęła się lekko.
- Dowód numer jeden Panie Kaulitz... – powiedziała cicho w jego usta. Bill wstał gwałtownie, łapiąc silno za uda dziewczyny. Znowu ściana. Imerlin korzystając z okazji, ściągnęła koszulkę chłopaka. Przystawiła paznokcie do jego wątłej klatki piersiowej, i zadrapała mocno. Bill syknął z bólu, mocniej napierając na ciało lazurowookiej. Ścisnął jej pośladki i przywarł ustami do warg dziewczyny. Jednak po chwili przestał. Postawił ją na ziemi i zostawił. Zgasił wszędzie światła. Ciemność zalała każdy zakamarek apartamentu. Dziewczyna stała w miejscu, rozglądając się dookoła. Zmrużyła lekko oczy. Czerń. Nie widziała nic. Dotyk… Subtelny i lekki. Czuła, jak palce Czarnowłosego nieśmiało dotykają jej bioder. Ściągał powoli bluzkę blondynki, całując i liżąc jej szyję. Następna, zbędna część garderoby wylądowała obok nich. Już chciała złapać go za ręce i pocałować, lecz ten w porę się wycofał. Znowu ten strach. Gęsia skórka, przebiegająca po plecach. Złapał ją za rękę i pociągnął nią lekko. Dała się prowadzić. Szła powoli, z niezdecydowaniem stawiając kolejne kroki. Zatrzymał się. Światło księżyca bez krzty wstydu, przedzierało się przez wielkie okno, tym samym oświetlając nieco pomieszczenie w którym teraz się znajdowali. Bill okrążył Imerlin, stając za jej plecami. Obrócił ją przodem do siebie i popchnął do tyłu. Upadła na łóżko. Czarnowłosy podszedł do dziewczyny, całując ja w usta. Kolczyk przyjemnie drażnił jej wargi, dłoń z czułością dotykała ciała. Było jej cholernie przyjemnie. Wplotła swoje palce w włosy Billa, ciągnąc za nie delikatnie. Prężyła się pod jego ciałem niczym kotka, tym samym zachęcając go do działania. Chłopak nie mogąc już dłużej wytrzymać, sięgnął do zapięcia stanika Imerlin i jednym zgrabnym ruchem go ściągnął. Oczom chłopaka ukazały się dwie kształtne piersi. Dotknął jedną z nich opuszkami palców, rysując na niej zawiłe wzory. Masował je i pieścił, tym samym prowadząc swoją kochankę ścieżką rozkoszy. Celem było dojście do bram spełnienia. Rozpalał ją powoli, ssąc i przygryzając jej sutki. Całował brzuch blondynki schodząc coraz niżej i niżej… Przeszkoda. Tylko materiał czarnych stringów dzielił go od kobiecości Imerlin. Zsunął bieliznę z jej bioder i rzucił za siebie. Zasmakował jej. Drażnił kolczykiem jej najczulsze miejsce, bawił się nią… Lazurowooka oddychała coraz szybciej i płycej. Wydawało jej się, że zaraz eksploduje, że umrze z rokoszy którą w tej chwili dawał jej ten czarnowłosy chłopak. Chłopak jej bliski, a jednocześnie tak daleki.
- Proszę… Bill… - wyszeptała z trudem. Zaprzestał, podciągając się na wysokość jej twarzy. Pośpiesznie rozpięła klamrę paska, po czym zajęła się guzikiem i rozporkiem od spodni. Zdjęła z niego, jakże zbędną w tej chwili ,część garderoby razem z jego bokserkami. Pocałował ostrożnie jej usta, wchodząc w nią powoli. Jęknęła przeciągle w jego usta, oplatając nogami jego biodra. Poruszał się szybko w Ciele kochanki, całując jej usta. Pomieszczenie wypełniły odgłosy ich własnych oddechów i jęków. Rozkosz oplatała obydwojga kochanków, zaciskając na nich swoje węzły. Jeszcze chwila, a każdy z nich osiągnie szczyt. Jeszcze kilka pchnięć, kilka płytkich oddechów i pocałunków. Przeciągły krzyk wydostał się z gardła dziewczyny. Bramy spełnia stały przed nią otworem…

* * *

Ranek. Światło rozjaśniające twarze dwóch osób. Bill otworzył leniwie oczy. Imerlin… Spała słodko, wtulając się w białą poduszkę. Uśmiech na jej twarzy, blond włosy opadające na jej nagie ramiona. Wyglądała jak anioł. Czarnowłosy uśmiechnął się i wstał z łóżka. Jeszcze nigdy w życiu nie przeżył tak cudownej nocy z dziewczyną… Tak jakby… Ona wiedziała czego on potrzebuje. Jakby wiedziała co go pociąga. Przypominała mu kogoś. Spojrzenie i styl w jakim się poruszała był dla niego piekielnie znajomy. Nie chciał zaprzestać na jednej spędzonej nocy z Imerlin. Chciał zrobić to z nią jeszcze dziś, i jutro, i po jutrze. Chciałby kochać się z nią codziennie. Ale dlaczego? Właśnie… Uwielbiał gdy dziewczyna była troszkę zadziorna. Ona taka była. Była też trochę nieśmiała. Z niezdecydowaniem oddawała mu pocałunki. Była jednym słowem pociągająca. Stanął w salonie. Krótka melodyjka dotarła do uszu chłopaka. Na podłodze leżała komórka.
To pewnie telefon Imielin…Właśnie! Wezmę od niej numer!
Pomyślał. Podniósł go. Na wyświetlaczu było jego zdjęcie. Skrzywił się lekko. Usadowił się wygodnie na kanapie, łapiąc za swój telefon który leżał na stole. Wystukał swój numer na aparacie blondynki. Pierwszy sygnał. Na wyświetlaczu komórki Billa pojawił się napis… „Dzwoni Ingela”
- Ingela… - szepnął. Zgrzyt podłogi. Wzdrygnął się, kierując swój wzrok przed siebie.
- Ingela… - powiedział łamiącym się głosem, w stronę zdezorientowanej blondynki.

_____________________________________________________________________

To Tyle na dzisiaj Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schulzzz dnia Niedziela 15-10-2006, 12:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martosia




Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 14-10-2006, 19:54    Temat postu:

Ale się zbulwersowałam xD!

Co ten Bill sobie wyobraża, co?
Jak on tak może...?
Zakochał się?
Dziewczyną, biedna.... płacze za nim, a on zabawia się z inną?
Najchętniej bym go teraz tak walnęła przez ten głupi, czarny łep, że by się chłopak do końca życia nie pozbierał.
Dlaczego to wszystko jest takie nie feir?

Martosia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin