Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cena marzeń, czyli pierwsza jednoczęściówka by Kass+

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kass




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uć

PostWysłany: Piątek 14-04-2006, 22:57    Temat postu: Cena marzeń, czyli pierwsza jednoczęściówka by Kass+

Natchniona pewnym komentarzem Minq, napisałam jednoczęściówkę. Nie miałam pomysłu, ale ten przyszedł nagle podczas czytania pewnego postu, w którym ktoś (nie pamiętam kto) zastanawiał się, co to będzie, jak już TH nie będzie. Bo musimy brać taką ewentualność pod uwagę.
Jesto to moja pierwsza jednocześciówka, ale pozwalam Wam używać sobie na mnie, bo lubię krytykę. Pozytywne komentarze też mile widziane Smile
Mam nadzieję, że spodoba sie Wam.

Z dedykacją dla wszystkich, którzy mają marzenia i chca je spełniać

"Cena marzeń"

Na początku pytał: „Wiesz, ile jesteś w stanie poświęcić?”
Dla mnie odpowiedź zawsze była jedna: „Wszystko”.
Bo co może być piękniejsze od spełniania marzeń? Od robienia tego, co się kocha?
I początkowo tak było. Nagrania, wywiady, sesje... No i były koncerty.
Wtedy nie myśleliśmy nad tym co będzie jak nas już nie będzie? Ba, taka opcja nawet nie wchodziła w grę. Byliśmy młodzi, szaleni, gotowi na wszystko...
Ale za jaką cenę?


- Nie, powtarzam to jeszcze raz, to nie ma sensu... Tak, mówię całkiem poważnie... Nie żartuję... Co? A jak ty to sobie wyobrażasz?... Tak, to koniec... Może kiedyś, teraz nie ma szans... Mi też jest ciężko, ale muszę... Dobrze wiesz, że to był mój własny wybór... Chyba śnisz! Nie zostawię ich teraz... Dobrze, a więc żegnaj...
Georg zatrzasnął klapkę komórki i spojrzał na Gustava, który grał w Play Station i nawet nie zainteresował się tym, że jego przyjaciel stracił właśnie sens życia, bo poświęcił się karierze. Następnie przeniósł swój wzrok na Toma, ale ten był zajęty czymś ważniejszym – czytał najnowszy odcinek swojego ulubionego komiksu. Na końcu spojrzał na mnie. Nigdy nie zapomnę spojrzenia Georga wtedy, tamtego wieczoru po pierwszym koncercie nowej trasy koncertowej. Było przepełnione nie złością, nie nienawiścią, ale po prostu żalem i rozgoryczeniem. Wtedy po raz pierwszy poczułem bezsilność i coś na kształt wyrzutów sumienia...
- Georg, czy... – chciałem zapytać, czy mogę mu jakoś pomóc, bo jak by nie było, jechaliśmy na tym samym wózku, a on był i moim przyjacielem. Jednak w momencie, kiedy tylko się odezwałem, Tom podniósł głowę znad swojego komiksu. Jak zawsze, gdy się odzywałem, on musiał tego słuchać.
- Co się stało Georgowi? – zapytał, przybierając minę niewiniątka. – Dziewczyna go rzuciła?
Wiem, że chciał zażartować, rozładować jakoś atmosferę, a tekst z dziewczyną był jednym z jego ulubionych. Bo skąd mógł wiedzieć, że niewinny żart trafił w najczulszy punkt?
Georg, gdy tylko usłyszał ‘żart’ Toma, rzucił telefon, który trzymał cały czas w ręku na fotel, a sam wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
- Co mu się stało? – zapytał zdezorientowany Tom.
- Dziewczyna go rzuciła – mruknąłem, wzruszając ramionami.


Gdybym wtedy wiedział, gdybym nie zbagatelizował tego pierwszego, ale jakże ważnego sygnału... Może wtedy byłoby inaczej? Może jeszcze wszystko dałoby się naprawić? Niestety, byłem ślepcem. Co mnie zaślepiło? Powiadają, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, a że kariera idzie z nimi w parze...


- Patrzcie, jaka fajna dziewczyna.
After Show Party. Siedzieliśmy w czwórkę przy jednym stoliku, jak zawsze. To był jeden z tych okresów, kiedy wszystko było dobrze. Od dłuższego czasu nie było pomiędzy nami sprzeczek, zatargów, a koncerty były rewelacyjne. W dodatku dostaliśmy kilka ważnych nagród. Sen się spełniał, przynajmniej wtedy tak myślałem.
I wtedy właśnie Gustav wypatrzył tą dziewczynę. Nie była jakaś superpięknością, ot taka zwykła, drobna brunetka o sympatycznej twarzy. Można by powiedzieć o niej „dziewczyna z sąsiedztwa”. Nigdy się nie zdarzało, żeby Gustavowi spodobała się jakaś dziewczyna na imprezie. Nigdy też nie próbował poderwać żadnej przy takich okazjach. To było zajęcie Toma i Georga.
Jednak ta impreza była inna. A Gustav w końcu się przełamał i podszedł do tej dziewczyny. Już do końca After Show Party siedział tylko przy niej, rozmawiał, tańczył... Zdawało się, że jest szczęśliwy...
Ale wystarczyło, że odszedł od niej na chwilę, a ona znalazła się w nieodpowiednim miejscu, w którym był i Georg...


Gdybym umiał patrzeć, zauważyłbym, że niegdyś nierozerwalna przyjaźń Gustava i Georga już od dawna nie istnieje. Wiedziałem, że jeśli chodzi o dziewczyny, to oni mają niemal identyczny gust, więc dlaczego zbagatelizowałem niewinną rozmowę jej i Georga? Powinienem wtedy coś zrobić, ale ja wolałem siedzieć z bratem, bo on zawsze był dla mnie ponad innymi. Nie wiedziałem tylko, że kolejna cegła muru tworzącego zespół właśnie się obluzowała. Gdy następnego dnia wyjeżdżaliśmy z miasta, Georga i Gustava więcej dzieliło niż łączyło. A dziewczyna okazała się nie taka, na jaką wyglądała. A może po prostu spotkała nieodpowiedniego człowieka na swojej drodze i zbyt łatwo mu uległa?


- Nie, nie i jeszcze raz nie! – krzyknąłem rzucając mikrofonem o ziemię. – Czy wy naprawdę nie możecie zagrać tego dobrze?
Druga godzina próby nowej piosenki, a my nadal nie mogliśmy się dograć. Nic więc dziwnego, że chodziłem zdenerwowany. W końcu następnego dnia mieliśmy zagrać ją na koncercie, a póki co, nic nie wychodziło.
- Czy to takie trudne? – jęknąłem, siadając na brzegu podestu, na którym do tej pory stałem.
- Bill, nie wiem, o co ci chodzi, ale może przystopuj trochę? – Gustav jak zwykle chciał wszystko załagodzić, ale nie wiedział, że tylko bardziej mnie zdenerwował takim gadaniem. - Wszyscy jesteśmy zdenerwowani...
- Tak, wszyscy jesteśmy zestresowani! – krzyknąłem w jego stronę. – Ale jutro gramy koncert! A ta piosenka musi się znaleźć w naszym repertuarze!
W tym momencie Georg odłożył swoją gitarę. Spojrzałem na niego zdziwiony, jednak on, nie patrząc nawet na mnie wyszedł z sali, w której mieliśmy próbę. A niech sobie idzie – pomyślałem, kopiąc butelkę, która stała w zasięgu moim nóg.
- Czy ktoś chce jeszcze wyjść? – wycedziłem przez zęby, patrząc na Gustava, który podniósł się po woli i skierował w stronę wyjścia.
- Wiesz? Daruj sobie! Jak tak bardzo ci zależy, to zaśpiewaj a capella! Ciekaw jestem, jak ci pójdzie?! – krzyknął, zatrzaskując za sobą drzwi.
Spojrzałem na brata, który stał obok swojej gitary i wpatrywał się w jakiś punkt ponad moją głową.
- Ty też chcesz iść? Proszę bardzo, droga wolna – powiedziałem nieco zrezygnowanym głosem i zamknąłem oczy, odchylając głowę do tyłu. Wszystko mnie bolało i miałem szczerze dość tej próby, a oni odwalali takie numery.
- Spuść z tonu, Bill – usłyszałem spokojny głos brata obok siebie. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Siedział obok mnie zgarbiony i uśmiechał się słabo.
- Dobrze wiesz, że nie mogę – mruknąłem, odwracając wzrok.
- Nawet nie masz pojęcia, jak utrudniasz nam sprawę – tym razem głos Toma był przejmująco poważny. Wyprostowałem się i spojrzałem na niego. I on patrzył na mnie, a na jego twarzy nie było już uśmiechu. Już wiedziałem – szykowała się poważna rozmowa.
- Ja? Utrudniam? To chyba wy nie możecie się zgrać – powiedziałem.
- A nie przyszło ci do głowy, że to ty wszystko psujesz? – zastanawiałem się, skąd w głosie mojego brata wzięło się tyle żalu i goryczy. – Wrzeszczysz na nas od początku próby, gonisz, ustawiasz... Powiedz, ile można coś takiego wytrzymać?
Zamrugałem kilka razy powiekami, nie mogąc uwierzyć w słowa brata. Czy to na pewno był ten Tom, którego znałem? Tom, który zawsze mnie wspierał i mi pomagał? Gdzie się podział mój brat, który zawsze stał po mojej stronie?
- Jesteś egoistą, Bill – powiedział Tom, podnosząc się. – I to nas zabija.
Po tych słowach wyszedł, zostawiając mnie samego w sali prób. A w moim sercu rosła coraz większa złość.


Może gdybym wtedy, zamiast czubka własnego nosa widział także potrzeby innych, to nie musielibyśmy podejmować się aż tak drastycznych środków? Ale skąd mogłem wiedzieć, że oni tak bardzo na mnie polegają? Że tak bardzo liczą na moją pomoc?


- Nie no! Ja już dłużej tego nie wytrzymam! – krzyczał Georg do Toma, a ja miałem to nieszczęście, że podsłuchałem przypadkiem ich rozmowę. – Chciałem spełnić swoje marzenia, a w zamian tego co dostaję? Ciężką harówę od świtu do nocy i ani krztyny dobrego słowa! Marzenia – prychnął ze złością. – Tylko pytam, do cholery, za jaką cenę?!


I wtedy przejrzałem na oczy. Byłem głupi, byłem egoistą. Dążąc do spełnienia własnych marzeń zapominałem, że razem ze mną na tym samym wózku jada jeszcze inni. Nagle poczułem się strasznie zmęczony. Wtedy, po raz pierwszy od trzech lat, zapragnąłem znaleźć się z dala od rozwrzeszczanych fanek, błysku fleszy, reflektorów i nieustannego hałasu. Zamarzyłem o domu.


- Czy to prawda, że robicie przerwę? – zapytał wysoki mężczyzna w okularach, redaktor jakiegoś brukowca.
Ostatnia konferencja prasowa przed ostatnim koncertem. Później miały być tylko spokój i cisza. Niczym nie zmącona szczęśliwość.
- Tak, to prawda.
- Czy pogłoski o rozpadzie zespołu są prawdziwe?
Rozpad zespołu. Oczywiście, o mało co, a doszłoby do niego. Całe szczęście, że w porę zdaliśmy sobie sprawę z tego, do czego zmierzają nasze ciągłe kłótnie. Ale przerwa była konieczna.
- Nie, nadal będziemy zespołem.
- Nie będzie wam brakowało tego całego splendoru? Koncertów? Spotkań z fanami?
Nie. Nie będzie.
- Oczywiście, że będziemy za tym tęsknili, ale teraz potrzebujemy ciszy i spokoju. Musimy odpocząć, bo przez ostatnie trzy lata nieustannie pracowaliśmy. Urlop nam się należy.
Kłamstwo. Jedno, wielkie kłamstwo. Oto, czym jest Show Business.
- Macie w planach nagranie kolejnej płyty?
O ile zapragniemy znów sławy i spełniania marzeń o niej.
- Oczywiście, że tak. Nie możemy pozwolić, aby nasi fani o nas zapomnieli.
- Co będziecie robić, gdy powrócicie do domów i odłożycie karierę na dalszy plan?
- Zadzwonimy do naszych przyjaciół.
- Spotkam się z moją dziewczyną.
- Pójdę do kina ze znajomymi, zjem niedzielny obiad z rodziną...
Spełnimy nasze marzenia. Te, na które nie było miejsca, kiedy spełnialiśmy inne – marzenie o sławie.


- No i jak? Ile jesteś gotów poświęcić dla swoich marzeń? – zapytał mnie znów Tom, siadając obok mnie na huśtawce stojącej w naszym ogrodzie.
Tym razem odpowiedź nie była taka jednoznaczna. Bo i moje marzenia były inne. Muzyka nadal była ważna, ale czy warto było dla niej poświęcać rodzinę, przyjaciół i szczęście?
- Zależy o których marzeniach mowa – odpowiedziałem, uśmiechając się szeroko i biorąc od brata puszkę Red Bulla, a on odwzajemnił ten uśmiech. Wtedy poczułem, że mógłbym tak siedzieć na huśtawce do końca swojego życia i napawać się ciszą oraz spokojem, a przede wszystkim bliskością osób mi najbliższych. Czyli tym, czego brakowało mi przez te trzy lata gonienia za marzeniami. Tylko czym są marzenia, jak nie chwilowymi zachciankami naszych spaczonych, egoistycznych umysłów?

KONIEC
_______
I jak? Podobało się?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kass dnia Piątek 14-04-2006, 23:30, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emily




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 14-04-2006, 22:58    Temat postu:

Hah. Jestem pierwsza. Lecę czytać ^^'

EDIT:
Kass rozbroiłaś mnie pozytywnie.
Jak zobaczyłam to po prostu nie mogłam nie przeczytać, a powiem Ci, że upierdliwe oczka same chciały się zamknąć.
Już trochę ocucona spróbuję wysilić to coś, co ludzie zwą rozumem i napisać coś sensownego.

Podobało mi się. Nawet bardzo.
Bo pokazałaś też te dobre strony końca i chyba ja to tak odbieram.

Aż zaczęłam się zastanawiać czy ma sens pisanie mojej jednoczęściówki, kolejnej, ale ja tu siedzę cicho bo mnie Minq zabije
A właśnie co do Minq. To skarb, czyż nie? Nie dość, że potrafi natchnąc to jeszcze jest wspaniała.

Ale znów zbaczam od tematu. Chyba ta godizna nie sprzyja myśleniu, jeśli kiedykolwiek w ogóle wykazuję takie czynności, więc jeszcze raz się powtórzę: jak dla mnie ganielne.

I pisz więcej!

PeeS. Takie offtopa zrobię, ale mam mała prośbę: czy zechciałabyś poprawiać moje wypociny, bo ja zdaje sobie sprawę z mnóstwa błędów, które popełniam. No już milknę. Ach chyba przeczytam jeszcze raz. Wciągnęło mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kass




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uć

PostWysłany: Piątek 14-04-2006, 23:24    Temat postu:

Emily, cieszę się, że spodobało Ci się Smile Naprawdę, bardzo się cieszę.
I właśnie chodziło mi o pokazanie dorych stron końca. W końcu każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, a w każdym złym wydarzeniu można doszukać się pozytywów. I własnie o to mi chodziło Smile
Pisanie kolejnej jednocześciówki Twojej ma jak najbardziej sens. Więc pisaj, bo ja czekam! No i lepiej nie narażaj się Minq Razz
A skoro już przy niej jesteśmy, to zgadzam się w zupełnosci z tym, co o niej napisałaś. Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema łapami.
Pisać bedę więcej, nie mam zamiaru przestawać Smile
I z chęcią sprawdzę Twoje opowiadania, ale musisz poczekac do mojego powrotu, bo jutro (znaczy się już dziś) wyjeżdżam w góry i bedę odcięta od świata (czytaj internetu) do wtorku Grey_Light_Colorz_PDT_46 Ale jak przyjadę, to obiecuję sprawdzić Smile
Pozdrawiam cię serdecznie,
Kass


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mary-margaret




Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 14-04-2006, 23:55    Temat postu:

Kass...nie wiem czy pochlebi Ci to co powiem,ale zastanawaiłam się wiele razy czy kiedyś kariera ich...zabije...A ty właśnie otworzyłaś moje wątpliwości na swaitło dzienne...Wciaż powtarzają ,że muzyka jest dla nich najważniejsza,ale czy nie ważniejsza jest rodzina i przyjaciele??...
Miejmy nadzieje,ze nigdy nei stracą zdrowego rozsądku...
Masz racje Kass


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milusia




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 647
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka (śląsk xD)

PostWysłany: Sobota 15-04-2006, 0:03    Temat postu:

Kass..pierwsze i takie udane..Very Happy
zgadzam sie z mary-margaret ..
miejmy nadzieje..Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
On my own




Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 15-04-2006, 10:14    Temat postu:

Kass bardzo dobre opowiadanie, jestem pewna że w końcu muzyka zacznie ich męczyć i skończą to czcze gadanie że jest najważniejsza i zwróca uwagę na inne rzeczy .. Dobre wykonanie, końcówka optymistyczna, czego więcej chceć?
Pisz dalej, więcej, częściej, tak tego chcę Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diablica




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków Nowa-Huta

PostWysłany: Sobota 15-04-2006, 10:25    Temat postu:

Kass jak na 1 opo to ono jest swietne...
Mowi o tym co moze sie stac gdy bedziemy patrzyc tylko na siebie, nie zwazajac na innych...
Strasznie mi sie podobalo;)!
mary-margaret wiesz nigdy nic nie wiadomo, ale ja tak jak ty tez mam nadzieje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbet
Gość






PostWysłany: Sobota 15-04-2006, 10:44    Temat postu:

Bardzo mi się podoba! Pisz, pisz, pisz!
Powrót do góry
*:M!s!a:*




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytomek ;)

PostWysłany: Sobota 15-04-2006, 11:21    Temat postu:

Brak śmierci, nieszczęśliwego zakochania i w jakimś stopniu happy end. To jest to czego potrzebowałam. Kass rewelacyjnie! To było cos innego, a jednocześnie napisane po mistrzowsku! Nie mogę się doczekac kolejnych Twoich dzieł! xD

Pozdróffka ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azisha




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 15-04-2006, 14:04    Temat postu:

Nie wiem co napisać...cudne...i tyle....Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żyrafa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 17-04-2006, 19:05    Temat postu:

Dobra, nareszcie przeczytałam.
I co powiem??
znaczy napiszę Razz
Podoba mi się...
No , ja dzisiaj nie jestem zdolna, do napisania czegokolwiek
więc to byłby koniec mojej wypowiedzi Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Żyrafa dnia Wtorek 18-04-2006, 10:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kass




Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uć

PostWysłany: Wtorek 18-04-2006, 7:15    Temat postu:

Kass wyjechała na trzy dni w góry, była odcięta od neta, a jak wróciła i weszła sprawdzić komentarze, to ją dosłownie wcięło. Tyle ich i takich miłych Smile Ach, rozpływam się Grey_Light_Colorz_PDT_12 A teraz odpowiem Wam na nie, żebyście nie pomyśleli sobie, że ignoruję czytelników. Co to, to nie!

mary-margaret - czemu miałoby mi to nie pochlebić? Jeśli tylko trafiłam w Twoje myśli, w Twoje odczucia, to bardzo się cieszę. Bo przecież w pisaniu chodzi o to, żeby trafić w uczucia czytelników. A mi się udało, i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa Smile

Milusia - pierwsze? O nie! Broń mnie Panie Boże! To jest pierwsza jednoczęściówka o tej tematyce na tym forum. Jest jeszcze jedno opowiadanie o tej tematyce na tym forum, ale już wieloczęściowe. A oprócz tego znajdzie się jeszcze kilka moich opowiadań... Ale to inna bajka.
Też mam nadzieję, że nigdy nie stracą zdrowego rozsądku, jednak czasami tracę tą nadzieję, gdy oglądam wywiady z nimi. O ile Georg i Gustav zachowuję się normalnie, to bliźniakom zaczyna odbijać... A to nie jest fajne.

On my own - dziękuję bardzo za pochwałę. Nie myślałam, że wyjdzie dobrze, bo to opowiadanie pisałąm tak na prędce. A jednak się udało Smile I się cieszę.
A co do muzyki, to raczej pewne jest, że wiecznie nie będą występowali, bo kiedyś w końcu im się znudzi, albo oni się znudzą. Oby ten czas nie przyszedł zbyt szybko Smile

Diablica - Tobie powiem to samo, co Milusi - to nie jest moje pierwsze opowiadanie Smile
Bardzo podobała mi się Twoja interpretacja tego opowiadania. Naprawdę, bardzo. I choć gdy zaczynałam pisać tą jednoczęściówkę nie myślałam, że akcja się tak rozwinie, to w trakcie właśnie o tym sobie pomyślałam. I cieszę się, że napisałam to zrozumiale. Naprawdę, wielka to ulga Smile

Lady Makbet - cieszę się. Dziękuję. Pisać nie przestanę Smile

*:M!s!a - Czemu tylko w jakimś stopniu happy end? Przecież skoro wszyscy bohaterowie są zadowoleni, to jest porządny happy end. Chyba, że patrzysz ze strony czytelnika... Oj, to wtedy zakończenia szczęśliwym bym nie nazwała. Czy napisane po mistrzowsku, tego nie wiem, ale i tak dziękuję bardzo za pochwałę Smile

Azisha - Dziękuję bardzo Smile BTW: Ty masz Seeeda w sygnaturce? Kocham Seeeda Grey_Light_Colorz_PDT_12

Żyrafa - cieszę się z Twojego komentarza i cieszę się, że podobało Ci się Smile O to przecież mi chodziło Wink
BTW: Widziałam Twoje nowe opowiadanie! O! I nie myśl, że go nie skomentuję Razz Musisz tylko poczekać do końca tygodnia, bo w piątek wystawiają nam oceny, więc do tego czasu nie będę miała możliwości.

Pozdrawiam wszystkich czytelników Very Happy
I dziękuję za komentarze.
Buziaki
Kass


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żyrafa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 18-04-2006, 17:33    Temat postu:

Dobra, dzisiaj jestem w stanie wysilic się na obszerniejszy komentarz niż wczoraj, a więc po lekturze tego opowiadania sama zadałam sobie pytanie, ile ja jestem w stanie poświęcić dla swoich marzeń?
I doszłam do wniosku, że nie wiele, bo choć nie ma momentu, żebym o czymś nie marzyła, to za marzeniami nie gonię, bo twierdzę , że i tak ich nie złapię...
Odchodzą, przychodzą, są i zawsze będą...
Kass napisał:
Tylko czym są marzenia, jak nie chwilowymi zachciankami naszych spaczonych, egoistycznych umysłów?

Dokładnie...
Opowiadanie śliczne, zwłaszcza, że to Twoja pierwsza jednoczęściówka. Pomysł też cudowny, czasami dobrze jest coś skończyć , żeby zacząć od nowa.
Epitetów do określania opowiadań mi już zabrakło, stwierdziłam, że jak w każdym opku , które przeczytam będę pisać to samo : piękne , cudowne itd. ; to będzie to jednak nie do końca szczere.
Dlatego wymyślam juz nowe określenia, ale na razie wyszperałam tylko jedno Razz
Wogóle zauważyłam dziwną tendencje na tym forum co do opowiadań, ale może nie będę jednak o tym pisać
No to jeszcze raz powiem, że ta jednoczęściówka jest ślicza

PS. Aż się boję....Lepiej tego nie czytaj Razz znaczy mojego nowego 'opowiadania'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sunia




Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wtorek 18-04-2006, 19:56    Temat postu:

Bardzo dobra jednopartówka.
W całym opowiadaniu zobaczyłam jeden błąd- powtórzenie słowa brat w bliskim sąsiedstwie.
Pięknie napisane, bardzo mi się podobało. Jestem wręcz zachwycona.
(chyba się przerzucę i będę same jednopartówki czytać.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin